Anurag Chandra uciekł z miejsca zdarzenia, po tym, jak celowo wjechał swoim samochodem w auto, którym podróżowało sześciu nastolatków. Ich samochód uderzył w drzewo. Trzech chłopców zginęło, a pozostali zostali ranni - poinformował dziennik "USA Today". W piątek ława przysięgłych uznała mężczyznę winnym morderstwa pierwszego stopnia i usiłowania zabójstwa. - Morderstwo tych młodych mężczyzn było przerażającą i bezsensowną tragedią dla naszej społeczności. Dziękuję za ten werdykt. To ważny krok w kierunku sprawiedliwości - powiedział prokurator okręgowy hrabstwa Riverside, Mike Hestrin. Dzwonili do drzwi i uciekali. Prank zakończył się zabójstwem 19 stycznia 2020 roku kilku nastolatków postanowiło zrobić żart. Pojechali do pobliskiego domu, gdzie jeden z chłopców zadzwonił do drzwi Chandry i uciekł do samochodu, w którym czekali jego koledzy. Śledczy wyjaśnili, że mężczyzna, do którego zadzwonili chłopcy, ścigał ich swoim autem. Następnie staranował pojazd nastolatków, a ten uderzył w drzewo. 16-letni Daniel Hawkins, Drake Ruiz i Jacob Ivascu zmarli. Za kierowcą siedział 18-letni Sergio Campusano. On i 13-latkowie Joshua Hawkins i Joshua Ivascu przeżyli. Skazany powiedział, że "był szalony", a wcześniej pił Podczas procesu Chandra zeznał, że jeden z nastolatków "zadzwonił do drzwi i odsłonił pośladki". Mężczyzna powiedział, że był "bardzo, bardzo szalony", a wcześniej w ciągu kilku godzin wypił 12 piw. Powiedział, że nie planował skrzywdzić nastolatków i stwierdził, że nie zatrzymał się po zderzeniu, ponieważ "nie zdawał sobie sprawy, że ktoś został ranny". "USA Today" podkreśla, że mężczyzna przyznał się, że jechał z prędkością blisko 160 km/h. Jak wynika z ustaleń śledczych, Chandra był już postawiony w stan oskarżenia za domniemane pobicie partnerki i narażenie dziecka na niebezpieczeństwo.