Obama przyjeżdża do Pragi na szczyt UE-USA, który ma się rozpocząć około południa w niedzielę. Wcześniej, o godz. 10.00, wygłosi publiczne przemówienie na Placu Zamkowym na Hradczanach, gdzie spodziewane jest przybycie około 30 tys. ludzi. Wstęp jest wolny, na zasadzie: kto pierwszy, ten lepszy. Ambasada USA zachęca do przyjścia nawet o 7.00 rano. Oczekiwanie na przyjazd amerykańskiego przywódcy umili występ czeskiej grupy bluesowej. Władze Pragi zrezygnowały z pomysłu zamknięcia zamkowego wzgórza, skąd rozciąga się wspaniała panorama Wełtawy i miasta, już na kilka dni przed wizytą. Tylko w sobotę i niedzielę zamek, katedra św. Wita i słynna Złota Uliczka mają być zamknięte dla zwiedzających. W piątek na zamkowych placach i uliczkach kłębiły się jeszcze, jak zwykle, tłumy zagranicznych wycieczek. O tym, że w niedzielę historyczne gmachy staną się tłem dla publicznego wystąpienia Obamy, świadczą rusztowania w miejscu podium dla niego i trybun dla oficjeli i prasy, a także krążący w ścisku agenci z dyskretnymi słuchawkami w uszach. Cały teren już teraz patrolują też policjanci z psami. W sumie nad zapewnieniem bezpieczeństwa ma czuwać podczas wizyty co najmniej 4 tys. funkcjonariuszy. Będą pilnować dostępu nie tylko do zamkowego wzgórza, ale także praskiego Centrum Kongresowego, które będzie miejscem spotkania przywódców USA i 27 krajów UE i pracy dla 1400 akredytowanych dziennikarzy. Strefa bezpieczeństwa zostanie wyznaczona także wokół hotelu, w którym zatrzyma się Obama z żoną Michelle. Na razie miejsce noclegu prezydenckiej pary jest utrzymywane w tajemnicy, podobnie jak ich plany na sobotni wieczór w Pradze. Wiadomo tylko, że po przylocie ok. godz. 17.00 strona amerykańska zarezerwowała czas wolny dla prezydenta. Czescy dyplomaci, pytani co wówczas przywódca będzie robił, nabierają wody w usta. Do środków bezpieczeństwa przewidzianych ze względu na Obamę dojdą te już mniej spektakularne, które mają służyć ochronie europejskich szefów państw i rządów, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska. Pytani przez PAP mieszkańcy Pragi wzruszeniem ramion reagują na zapowiedzi weekendowych blokad głównych arterii miasta i mostów na Wełtawie, które niewątpliwie sparaliżują ruch w mieście. - Pragę na co dzień zalewają turyści, przeżyjemy jednodniowy szczyt - powiedziała młoda studentka Jirzina. Wyraziła zresztą przekonanie, że wszystkie te środki bezpieczeństwa są niepotrzebne, bo "w Pradze Obamie nic nie grozi". Czeskie władze najwyraźniej nie są o tym przekonane. Choć prezydent będzie na Placu Zamkowym chroniony taflami kuloodpornego szkła i kordonem ochroniarzy, początkowo planowano, by zakazać wstępu na przemówienie z telefonami komórkowymi i aparatami fotograficznymi. Ambasada USA uznała te restrykcje za zbyteczne, ale i tak zakazane będą: transparenty, plecaki, rowery, a także "wszystkie inne przedmioty uznane za potencjalnie niebezpieczne". Pewnym powodem do niepokoju dla władz jest planowana w niedzielę na centralnym Placu Wacława demonstracja przeciwników budowy w Czechach stacji radarowej, która ma być elementem amerykańskiej tarczy antyrakietowej. By zapobiec zamieszkom, planuje się tam rozmieszczenie znacznych sił policji.