28-letni Cheng jest obywatelem Hongkongu i pracuje w wydziale handlowo-inwestycyjnym tamtejszego konsulatu Wielkiej Brytanii; 8 sierpnia uczestniczył w wydarzeniu biznesowym w mieście Shenzhen i nie wrócił stamtąd do Hongkongu, choć planował to zrobić tego samego dnia - podał portal HK01, który jako pierwszy opisał jego sprawę. Policja w Hongkongu potwierdziła później, że 9 sierpnia otrzymała zgłoszenie o zaginięciu mężczyzny. Brytyjskie MSZ wyraziło głębokie zaniepokojenie informacjami, że pracownik konsulatu został zatrzymany przez władze Chin kontynentalnych. "Nie jest to obywatel brytyjski" Dopiero w środę rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang potwierdził, że Hongkończyk został w Shenzhen ukarany 15 dniami "zatrzymania administracyjnego" zgodnie z ustawą o karach administracyjnych bezpieczeństwa publicznego. Nie sprecyzował jednak, jakie wykroczenie miał popełnić. "Nie jest to obywatel brytyjski. Jest Chińczykiem, więc jest to całkowicie wewnętrzna sprawa Chin" - powiedział Geng. Policja w dzielnicy Luohu w Shenzhen przekazała "Global Timesowi", że Cheng naruszył art. 66. wymienionej przez Genga ustawy. Stanowi on, że za prostytucję lub korzystanie z usług prostytutek grozi kara od 10 do 15 dni aresztu lub kara grzywny do 5 tys. juanów (prawie 2,8 tys. zł). W Hongkongu od kilku miesięcy trwają masowe protesty przeciwko lokalnej administracji i zgłoszonemu przez nią projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który przewiduje m.in. możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych. Urzędnicy w Pekinie wielokrotnie oceniali, że w demonstracjach grają rolę "obce siły", które wtrącają się w wewnętrzne sprawy Chin. Hongkong został przekazany Chinom przez Wielką Brytanię w 1997 roku i od tej pory funkcjonuje jako specjalny region administracyjny ChRL. Zgodnie z chińsko-brytyjską deklaracją z 1984 roku mimo zwierzchnictwa Pekinu region powinien co najmniej do 2047 roku zachować odrębność od reszty Chin, w tym swobody obywatelskie i niezawisłe sądownictwo. W 2017 roku chińskie władze wbrew stanowisku Londynu uznały jednak tę deklarację za "historyczny dokument bez jakiegokolwiek znaczenia praktycznego". "Nie jest ona w żadnym stopniu wiążąca w sprawie zarządzania Hongkongiem przez rząd centralny" - mówił wówczas rzecznik chińskiego MSZ Lu Kang. Z Kantonu Andrzej Borowiak