Przedstawiciele związków zawodowych już zapowiedzieli na manifestacji, że jeśli rząd nie znajdzie pieniędzy na podniesienie wynagrodzeń ok. 3 mln pracowników, to ogłoszą w przyszłym miesiącu strajk generalny. "Musimy odblokować przyszłość. Potrzebujemy dobrych umów, więcej miejsc pracy i silniejszego sektora budżetowego" - powiedziała szefowa największej włoskiej konfederacji związków zawodowych CGIL Susanna Camusso na zakończenie marszu na Piazza del Popolo. Organizatorzy zapowiadali udział co najmniej 50 tys. demonstrantów, lecz utrzymują, że było ich dwukrotnie więcej. Policja nie podała liczby uczestników manifestacji. Niektórzy demonstranci nieśli podobizny premiera Renziego z wydłużonym - jak u Pinokia - nosem, co miało oznaczać, że złamał słowo, nie dając obiecanych nowych umów. Bezrobocie we Włoszech wynosi ok. 12,6 proc.; to najwyższy poziom od lat 70. ubiegłego wieku. Bezrobocie wśród ludzi młodych z uwzględnieniem tych między 15 a 24 rokiem życia, którzy szukają pracy, sięga niemal 43 proc. Renzi zaproponował nowe przepisy reformujące dotychczasowy kodeks pracy, lecz zdaniem związków są one niesprawiedliwe, a cały ciężar walki z kryzysem spada na ludzi pracy. Poprzednia, znacznie liczniejsza, bo kilkusettysięczna manifestacja protestu przeciwko rządowej reformie kodeksu pracy odbyła się w Rzymie przed dwoma tygodniami. Zorganizowała ją lewicowa centrala związkową CGIL.