Darren i Debbie Wyatt od października ubiegłego roku walczą o prawo do sztucznego utrzymywania przy życiu swojej córki. Lekarze uważają, że mała Charlotte czuje jedynie trwały ból i nie ma dla niej szans na uratowanie. Rodzice twierdzą zaś, ze stan córki poprawia się. Dzisiejsza decyzja sądu jest ostateczna. Na decyzji sędziego zaważyła opinia ekspertów, którzy uznali, że "życie Charlotte Wyatt jest nie do zniesienia." Charlotte urodziła się w październiku 2003 roku, trzy miesiące przed terminem, w szpitalu św. Marii w Portsmouth, z poważnymi uszkodzeniami mózgu, płuc i nerek. To kolejny w ostatnich tygodniach głośny przypadek przegranej przez bliskich chorego walki sądowej o sztuczne utrzymywanie przy życiu pacjenta, któremu lekarze nie dają szans na poprawę stanu zdrowia. W marcu batalię taką przegrali rodzice 41-letniej Amerykanki Terri Schiavo, która od 15 lat pozostawała w stanie określanym przez lekarzy jako wegetatywny. Odłączenia kobiety od aparatury chciał jej mąż, a utrzymywania jej przy życiu - rodzice Terri.