Oficjalne uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się tuż pod godzinie 16. czasu warszawskiego. Ostatnie pożegnanie zainicjowała wdowa po zmarłym prezydencie, Nancy Reagan, która ucałowała trumnę, okrytą flagą amerykańską. Uroczystości w katedrze bezpośrednio transmitowały wszystkie krajowe stacje telewizyjne: CBS, NBC, ABC, CNN, Fox News, MSNBC i PBS. Nabożeństwo odprawił były senator, pastor protestancki John Danforth, zgodnie z wyrażoną jeszcze 10 lat temu wolą żony Reagana, Nancy. W katedrze zasiadła rodzina zmarłego, prezydent Bush, żyjący jeszcze byli prezydenci: Jimmy Carter, George H.W.Bush (ojciec obecnego prezydenta) i Bill Clinton, członkowie Kongresu i byli członkowie gabinetu Reagana. Obecni byli także przedstawiciele obcych państw, m.in. premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, były prezydent RP Lech Wałęsa, były prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow, była premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher oraz były premier Kanady Brian Mulroney. Ogółem w katedrze zgromadziło się około 3750 osób. Uczestnicy uroczystości w swoich przemówieniach oddali hołd zmarłemu, podkreślając zarówno jego zalety jako człowieka, jak i jako prezydenta. Zobacz też: W hołdzie zmarłemu prezydentowi Dzień żałoby Piątek, jako dzień pogrzebu Reagana, uznanego za jednego z największych prezydentów w dziejach Ameryki, jest w USA dniem żałoby narodowej. Nie pracują instytucje rządowe, zamknięte są szkoły w Waszyngtonie i rynki finansowe w całym kraju. Trumna z ciałem 40. prezydenta USA była wystawiona w Rotundzie, centralnej sali siedziby Kongresu, gdzie hołd zmarłemu złożyły dziesiątki tysięcy Amerykanów. - To już historia, jesteśmy blisko historii. Moja żona i ja czuliśmy, że powinniśmy tutaj być, nie chcieliśmy tego opuścić - mówił mężczyzna stojący w kolejce. Inny Amerykanin dodał: - Przyprowadziliśmy z żoną dwójkę naszych dzieci, by mogły to zobaczyć i oddać hołd wspaniałemu człowiekowi, który zaprowadził na świecie pokój. To dzięki niemu Amerykanie poczuli się lepiej w swoim kraju oraz z powodu tego, kim są. Posłuchaj relacji korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego: Życie Ronalda Reagana - galeria Trumna spowita była w amerykańską flagę narodową spoczywała na katafalku pokrytym czarnym aksamitem - takim samym, na jakim spoczywała w tym samym miejscu trumna ze zwłokami zamordowanego w 1865 r. prezydenta Abrahama Lincolna. Wartę pełniło przy niej pięciu żołnierzy - po jednym, z każdej formacji sił zbrojnych USA: wojsk lądowych, sił powietrznych, marynarki wojennej, piechoty morskiej i sił specjalnych. Po przetransportowaniu trumny z lotniska na stołeczny Mall,uroczyście umieszczono ją na wozie z okresu I wojny światowej ciągniętym przez sześć koni wierzchowych. Za wozem szedł prowadzony za uzdę przez żołnierza koń bez jeźdźca z butami w strzemionach odwróconymi do tyłu - symbol śmierci wojownika w bitwie. Tłumy mieszkańców miasta obserwowały przejazd konduktu żałobnego prowadzącą na Kapitol Constitution Avenue. Po dojechaniu do celu żołnierze powoli wnieśli trumnę po schodach do Rotundy. W drodze z Kalifornii na Kapitol trumnie towarzyszyła przez cały czas wdowa po zmarłym, Nancy Reagan. Media przypominają niezwykle silny związek łączący ja z mężem. W Rotundzie odbyła się uroczystość żałobna z udziałem wszystkich najważniejszych polityków kraju z wyjątkiem prezydenta Busha, który w tym czasie musiał przebywać na szczycie państw grupy G-8 w Sea Island w stanie Georgia. Na ceremonii przemawiał m.in. wiceprezydent Dick Cheney. - Ronald był kimś więcej niż tylko historyczną postacią. Był mężem opatrznościowym, który przybył wtedy, gdy nasz kraj i cały świat go potrzebował - powiedział. Ronald Reagan zmarł w sobotę w swoim domu w Los Angeles. Miał 93 lata. Dziesięć lat temu ujawnił, że cierpi na chorobę Alzheimera, jednak bezpośrednią przyczyną śmierci było zapalenie płuc. Komentatorzy podkreślają jego kluczową rolę w zakończeniu zimnej wojny, przywróceniu wiary Amerykanów w prymat kraju po okresie moralnego i gospodarczego kryzysu lat 70. i w doprowadzeniu do "konserwatywnej rewolucji" w USA. Niektórzy komentatorzy z lewej strony politycznego spektrum USA wyrażają opinię, że prawica nadmiernie idealizuje zmarłego prezydenta. Twierdzą oni, że Reagan zantagonizował naród, pogłębił deficyt, był nieczuły na problemy rasowe i przyczynił się do powiększenia nierówności społecznych.