"Dzięki telewizji mogę oglądać w moim apartamencie sugestywną Wigilię Paschalną" - napisał Jan Paweł II. "Braterskim pozdrowieniem obejmuję obecnych kardynałów, arcybiskupów i biskupów. Serdecznie pozdrawiam także kapłanów, zakonników, zakonnice i wiernych zgromadzonych wokół ołtarza". "Doprawdy to nadzwyczajna Noc, w której promieniejący blask zmartwychwstałego Chrystusa pokonuje ostatecznie moc ciemności zła i śmierci oraz rozpala w sercach wierzących nadzieję i radość" - podkreślił papież w swym przesłaniu. Wszystkim życzył daru pokoju. Odprawiana w bazylice watykańskiej Msza Wigilii Paschalnej jest jedną z najdłuższych w roku. W ostatnich latach udział w niej kosztował coraz słabszego papieża bardzo dużo wysiłku. Po raz pierwszy nie odprawi on także tej mszy. Zadanie to powierzył swemu najbardziej zaufanemu współpracownikowi z Kurii rzymskiej kardynałowi Josephowi Ratzingerowi. Jak można dowiedzieć się nieoficjalnie, w południe w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, po mszy, którą odprawi watykański sekretarz stanu kardynał Angelo Sodano, Jan Paweł II ze swego okna, a nie podczas telewizyjnego połączenia z papieskim apartamentem, udzieli błogosławieństwa Urbi et Orbi. Nie wiadomo jeszcze, czy papież odezwie się do wiernych. Jak można usłyszeć od osób z papieskiego otoczenia, Jan Paweł II pragnie powiedzieć chociaż kilka słów. Papież cierpi jak Chrystus - tak włoska prasa komentuje z kolei wczorajszą ceremonię Drogi Krzyżowej. Nabożeństwo odbyło się przy milczącej obecności papieża, który schorowany został w prywatnej kaplicy, obserwując procesję w telewizji. Włoskie gazety są zgodne, że była to niezapomniana i najbardziej przejmująca z wszystkich dotychczasowych Dróg Krzyżowych tego pontyfikatu. "Krzyż niósł wczoraj nieobecny papież" - napisał dziennik "Il Messaggero". Komentatorzy przytaczają pewne podobieństwa pomiędzy męką Chrystusa z cierpieniem Karola Wojtyły. Papieża widać było wczoraj na telebimach wokół Koloseum, ale operator telewizji watykańskiej pokazywał go tylko od tyłu. Media domyślają się, że na twarzy Jana Pawła II na pewno widać było cierpienie. Zobacz też serwis specjalny Wielkanoc INTERIA.PL