Ostatni pożar wybuchł w ubiegłą sobotę i szybko przeniósł się na niewielkie osady położone na północ od doliny Napa, znanej ze swych winnic i produkcji wina. Pożar rozprzestrzeniał się tak szybko, że często mieszkańcy musieli uciekać pozostawiając wszystko na pastwę płomieni. Chwila zwłoki groziła odcięciem drogi ucieczki i śmierć. Ofiarę śmiertelną zanotowano w hrabstwie Lake. Kobieta w starszym wieku nie zdołała uciec przed płomieniami, które błyskawicznie objęły cały jej dom. "Wszystko się paliło, to było jak Armageddon. Uciekaliśmy przez płomienie" - powiedział 37-letni Steve Johnson, który odwiedził swoją matkę w osadzie Hidden Valley. Do poniedziałkowego popołudnia pożar obrócił w popiół prawie 25 tys. hektarów wysuszonych lasów i zarośli. Mimo wysiłków strażaków, żywioł opanowano w zaledwie 5 proc. Pożary szalejące na dotkniętym suszą zachodzie Stanów Zjednoczonych mogą być najbardziej niszczycielskie historii. Na walkę z żywiołem w Kalifornii od lipca wydano już 212 mln dolarów.