Według inspektorów, znalezione w kilku różnych miejscach terenów leśnych zapalniki są ważnym dowodem w śledztwie. Policja wskazuje na "dziwny zbieg okoliczności", jakim jest fakt, iż pojawienie się ognia nastąpiło równocześnie około godziny 14.40 w kilku różnych miejscach kompleksu leśnego. Z informacji śledczych wynika, że zatrzymany w niedzielne popołudnie 55-letni mężczyzna mógł wchodzić w skład większej grupy, która w kilku miejscach kompleksów leśnych w dystrykcie Castelo Branco podłożyła ogień. Kto może zyskać na pożarach? Jak powiedział Antonio Azevedo, rolnik ze wsi Salgueiro do Campo w dystrykcie Castelo Branco, liczne pożary występujące w ostatnich latach w tym wschodnim regionie Portugalii miały podłoże kryminalne. Wskazuje na "rozmaite interesy, ukryte za procederem". "Na pożarach zyskują np. nabywcy spalonego drewna. Wprawdzie jest ono spalone z zewnątrz, ale w dalszym ciągu nadaje się do wykorzystania w przemyśle. Po pożarze można je kupić po bardzo niskiej cenie. Innymi 'zainteresowanymi' pożarami mogą być właściciele firm wynajmujących gminom śmigłowce gaśnicze" - wyjaśnił Azevedo. Szacuje się, że do poniedziałkowego popołudnia spłonęło w całej Portugalii około 8,8 tys. hektarów lasów. Największe straty spowodował pożar zapoczątkowany w okolicach miejscowości Vila de Rei w środkowej części kraju. Jak poinformowała portugalska obrona cywilna, choć w nocy z niedzieli na poniedziałek udało się opanować 90 proc. terenu, na którym występował ogień, to z uwagi na wysokie upały i silny wiatr wciąż istnieje ryzyko intensyfikacji żywiołu. W poniedziałek przed południem straż pożarna sygnalizowała przemieszczanie się ognia wraz z wiatrem w kierunku środkowej Portugalii. Strażacy z dystryktu Santarem walczą tam już z kilkunastoma pożarami. Z danych portugalskiej obrony cywilnej wynika, że w wyniku rozprzestrzeniających się od soboty pożarów rannych zostało łącznie 31 osób.