Jak informuje lokalna policja, pierwsze informacje o pożarze napłynęły o godzinie 3:50 w poniedziałek. Niedługo potem na miejscu pojawili się strażacy, którzy rozpoczęli akcję ratunkową. Rzecznik prasowy miejscowej straży pożarnej w rozmowie z mediami określił sytuację jako "dramatyczną". Strażacy wraz z obecnymi na miejscu funkcjonariuszami policji musieli ewakuować z budynku 46 pensjonariuszy. Akcja była wyjątkowo trudna, ponieważ ogień opanował już znaczną część dwupiętrowego obiektu. W niektórych przypadkach decydowano się na taranowanie drzwi i wybijanie szyb, by ratować znajdujące się w środku osoby. Dramatyczna akcja strażaków. Nie żyją cztery osoby Według informacji podawanych przez służby ratunkowe, pomimo szybkiej reakcji, w wyniku pożaru zginęły cztery osoby, a 23 zostały ranne. Wśród nich, aż sześć znajduje się w stanie ciężkim, mowa m.in. o biorących udział w akcji ratunkowej strażaku, policjancie i pielęgniarce. Z budynku łącznie ewakuowano 46 osób, z czego część znajduje się obecnie w szpitalu. Najnowsze informacje wskazują, że dłuższej hospitalizacji wymagać będzie 15 emerytów. - Nie można wykluczyć, że rannych będzie więcej. Był to dla nich duży szok - mówiła rzecznik lokalnej policji. Po wielogodzinnej akcji ogień udało się opanować. Policja nie podaje informacji, co mogło być przyczyną pożaru. Komentarza dla mediów odmówiła także rzecznik operatora domu opieki. Na miejscu pojawił się minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii. Herbert Reul podziękował ratownikom, podkreślając, że tego typu sytuacja "daje do myślenia". - Taki pożar w pomieszczeniu i nagle życie ludzi się kończy - stwierdził. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!