Do pożaru na pokładzie Airbusa A320 doszło 18 maja, kilka minut po wystartowaniu z lotniska w Genewie. Jedna z pasażerek uchwyciła moment, na którym widać otwarty schowek i wydobywający się z niego dym. Na nagraniu opublikowanym przez szwajcarskiego nadawcę Radio Television Switzerland (RTS) widać, jak pasażerowie stojący obok schowka starają się ugasić płomienie rękami, fragmentami ubrań i wodą, powodując jeszcze większy chaos - niedopałki spadają na inne osoby siedzące na swoich miejscach. Kilka osób odniosło obrażenia Na nagraniu słychać krzyki, a jedna z osób apeluje o "zachowanie spokoju" i zostawienie bagaży. - Choć wydawało się, że trwa to wieczność, to tak naprawdę sytuację opanowano w kilka sekund - przekazała jedna z pasażerek w rozmowie ze szwajcarskim nadawcą Radio Television Switzerland. Chwila wystarczyła, by kilka osób odniosło niegroźne obrażenia. Kapitan statku zadecydował o powrocie na lotnisko w Genewie, gdzie czekała pomoc medyczna. Lot do Amsterdamu został przełożony na następny dzień. Kolejny zawrócony samolot Ze wstępnych informacji wynika, że zapaleniu uległy baterie w e-papierosie. Według przepisów linii e-papierosy można przewozić w bagażu podręcznym. EasyJet zapewniło w oświadczeniu, że "incydent zostanie dogłębnie zbadany". "Bezpieczeństwo naszych pasażerów i załogi jest naszym priorytetem" - zapewniono. Brytyjski "Mirror" zauważa, że 24 godziny po zdarzeniu inny samolot easyJet został zmuszony do awaryjnego zawrócenia na lotnisko w Manchesterze po tym, jak pasażerowie poczuli na pokładzie "zapach spalenizny" wywołany rzekomą awarią.