. Zarzucił Mugabemu, że "przygotowuje wojnę z narodem". "ZANU-PF (partia Mugabego) formułuje groźby, włącza milicje, uruchamia weteranów wojennych" - ogłosił. W odpowiedzi, kilka godzin później, rządzący przez ostatnie dziesięciolecia Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe - Front Patriotyczny (ZANU-PF) Mugabego przystąpił do kontrofensywy i odrzucił możliwość utworzenia wspólnego, jednościowego rządu z ugrupowaniami Tsvangiraia, po wyborach parlamentarnych, które odbyły się równocześnie z prezydenckimi. ZANU-PF oskarżyła też Tsvangiraia i jego partię Ruch na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC) o plany anulowania decyzji o przekazaniu czarnym obywatelom, głównie weteranom walk narodowowyzwoleńczych, ziemi uprawianej wcześniej przez białych. Jednocześnie ZANU-PF wystąpiła do komisji wyborczej o dalsze wstrzymanie wyników wyborów prezydenckich i "przeprowadzenie ponownego liczenia głosów oraz sprawdzenie wszelkich materiałów wyborczych dotyczących wyborów prezydenckich z ub. tygodnia, w związku z rewelacjami o błędach i mylnych obliczeniach głosów". Jest to pierwsze takie wystąpienie rządzącego ugrupowania, wcześniej z zarzutami o fałszerstwa wyborcze występowała opozycja, która twierdziła, że niekończące się przesuwanie ogłoszenia wyników związane jest z próbami malwersacji ze strony sił rządowych. Od dnia wyborów MDC twierdziła, że wygrała je i że ZANU-PF utraciła na rzecz opozycji swą dotychczasową większość w parlamencie, a przeciągająca się zwłoka w publikacji wyników wyborów służy próbie ich sfałszowania przez stronę rządową. Po kilku dniach, komisja wyborcza potwierdziła z grubsza oceny o zmianie układu sił w parlamencie, ale nadal opublikowała jedynie częściowe wyniki wyborów do Senatu, nie podając pełnych oficjalnych wyników wyborów parlamentarnych, a tym bardziej wyborów prezydenckich.