Kais al-Chazali, doradca al-Sadra, odczytał też oświadczenie al-Sadra, potępiające prezydenta USA George'a W. Busha i okupację Iraku, której przewodzą Amerykanie. - Powstanie będzie kontynuowane i nie będziemy negocjować, dopóki oni nie spełnią naszych żądań, czyli nie wycofają się z obszarów zamieszkanych i nie zwolnią więźniów - powiedział al-Chazali. "To powstanie pokazuje, że naród iracki nie jest zadowolony z okupacji i nie zaakceptuje ucisku" - głosi oświadczenie al-Sadra, odczytane przez jego doradcę. Al-Sadr wezwał kraje, mające wojska w Iraku, do wycofania żołnierzy. "Kieruję te słowa do wielkiego złego, Busha, i pytam, kto jest przeciwko demokracji? Ten, kto opowiada się za pokojowym oporem, czy ten, który bombarduje kraj i przelewa krew?" - głosi oświadczenie al-Sadra. Al-Sadr opuścił meczet w Kufie, który był dotąd uważany za jego siedzibę, i przeniósł się do pobliskiego Nadżafu, obok Karbali najświętszego miasta szyitów - podała AFP. Wszystkie te trzy miasta leżą w polskiej strefie stabilizacyjnej. Al-Sadr domaga się uwolnienia swego współpracownika Mustafy al- Jaakubiego, aresztowanego w związku z ubiegłorocznym zabójstwem innego duchownego szyickiego ajatollaha Abd al-Madżida al-Choiego. Żąda też od władz koalicyjnych, aby cofnęły zakaz wydawania należącego do niego tygodnika "Al-Hawza", zamkniętego za podżeganie do przemocy. Media podkreślają, że siły koalicji znalazły się w niezwykle trudnej sytuacji, bo przyszło im walczyć na kilku frontach - z sunnitami lojalnymi wobec Saddana Husajna, z fanatykami islamskimi spod znaku al-Kaidy, a od niedzieli z szyitami. - Nasze plany nie ulegną zmianie, poradzimy sobie. Termin przekazania władzy Irakijczykom pozostaje ten sam. Jestem przekonany, że przekażemy im władzę do 30 czerwca. Robimy wszystko, by tak się stało - deklaruje tymczasem prezydent George W. Bush. Walki toczą się w wielu irackich miastach. Tylko w ciągu ostatnich 48 godzin w bitwach między zwolennikami radykalnego szyickiego przywódcy Muktady al-Sadra a siłami koalicji w dzielnicy Bagdadu Sadr City zginęło prawie 40 osób, a niemal 130 zostało rannych. Od rana w Bagdadzie odbywają się pogrzeby osób zabitych w czasie potyczek. - Dlaczego Amerykanie nam to robią, co takiego im zrobiliśmy. Nie jesteśmy przecież bojownikami. Przysięgam, że gdybym miała broń, to po tym, co nam zrobili, zaczęłabym do nich strzelać - pyta jedna z Irakijek. Dodajmy, że po całonocnych ciężkich starciach siły koalicji przejęły kontrolę nad wszystkimi posterunkami policji w bagdadzkiej dzielnicy Sadr City. Do starć między zwolennikami al-Sadra a siłami koalicji doszło także w Amarze na południu Iraku. Bardzo ciężkie walki toczą się od rana wokół Falludży oraz w Nassiriji, gdzie stacjonują włoscy żołnierze. Zaatakowano również bazę wojskową sił bułgarskich w Karbali, w polskiej strefie stabilizacyjnej.