Brytyjski tygodnik przepowiada, że 2007 będzie rokiem zmagań pomiędzy zasobną w gaz i ropę naftową oraz coraz bardziej asertywną w swej polityce Rosją a słabą Europą, zwłaszcza jej częścią środkowo-wschodnią. Przedmiotem sporu będą głównie kwestie energetyczne. Według "The Economist" w nadchodzącym roku Polska i państwa bałtyckie kontynuować będą swoje starania mające na celu dywersyfikację dostaw energii, czego przejawy są już widoczne m. in. w budowie nowej elektrowni atomowej Ignalina na Litwie, łączącej sieć elektryczną Polski i Litwy. Gazeta zaznacza jednak, że nie zaszkodzi to pozycji Rosji, a wzrost uzależnienia energetycznego od niej państw byłego bloku komunistycznego jest nieunikniony, co na pewno spotka Węgry, Słowację, Ukrainę i Białoruś. W przypadku tej ostatniej zatarg z Rosją o energię stanie się źródłem "poważnych problemów" dla reżimu Łukaszenki - przewiduje tygodnik. Ekspansja energetyczna Rosji odbije się także na sytuacji państw Zachodniej Europy. Mocna pozycja Kremla w dziedzinie energii zahamuje w 2007 r. plany budowy nowych rurociągów, zapewniających gaz ze źródeł innych niż rosyjskie. Nabucco, rurociąg, który ma dostarczać gaz z terenów Azerbejdżanu i Turkmenistanu przez Turcję do Europy, stanie się na pewno kością niezgody w sporze Europy z Rosją. Unia Europejska uznaje bowiem jego powstanie za "główny priorytet" w swej polityce energetycznej. Ale bez klientów gotowych zapłacić za jego budowę, perspektywa kupna gazu rosyjskiego, dostarczanego przez istniejące już rurociągi, wydaje się tańsza i przez to bardziej kusząca. Ponadto w nadchodzącym roku Europa przekona się, że niektórzy z jej dotychczasowych dostawców ropy i gazu znajdą się w orbicie rosyjskich wpływów, czego zwiastunem jest podpisany w marcu rosyjsko-algierski kontrakt zbrojeniowy, uchodzący za pierwszy krok Rosji w kierunku przywrócenia wpływów w świecie arabskim. "The Economist" zaznacza, że napinanie przez Rosję jej "energetycznych muskułów" będzie następowało selektywnie. Kreml chce uchodzić bowiem za przewidywalnego partnera, który postępuje według reguł wolnego rynku. Tak więc te kraje, które będą płaciły za rosyjski gaz w terminie, mogą spodziewać się szybkich i niezakłóconych dostaw. Natomiast kraje i kompanie, które rzucą lub będą chciały rzucić wyzwanie rosyjskiej hegemonii energetycznej, powinny spodziewać się kłopotów z dostawami gazu. Brytyjski tygodnik pisze też o sfinalizowanej niedawno transakcji zakupu przez polski PKN Orlen za cenę około 3 miliardów dolarów upadającej litewskiej rafinerii w Możejkach. Zdaniem brytyjskiej gazety polski koncern powinien spodziewać się w przyszłym roku aktów energetycznego szantażu ze strony Rosji, która zapewne dostarczać będzie nieregularnie ropę z kontrolowanego przez siebie rurociągu. Tygodnik przewiduje, że wynikające stąd wahania w cenach akcji Orlenu okażą się świetną okazją do wzbogacenia dla bazujących na poufnych informacjach rosyjskich spekulantów, co w rezultacie skłoni Orlen do odsprzedania Możejek Rosji jeszcze przed końcem 2007 r. Gazeta podkreśla, że frustrację krajów Europy Środkowo-Wschodniej wywołać może także fakt, że odrodzenie rosyjskiej potęgi przyniesie finansowe korzyści Londynowi. Spekulacje akcjami rosyjskich spółek energetycznych okażą się bowiem niezwykle intratne dla brytyjskich maklerów, co z kolei wpłynie na zwiększenie wpływów rosyjskich w Europie. Skoro były kanclerz Niemiec objął stanowisko w radzie nadzorczej kontrolowanego przez Rosjan konsorcjum gazociągu, dlaczego inni zachodnioeuropejscy politycy i biznesmeni mieliby mieć jakiekolwiek opory z czerpania zysków z energetycznej polityki Rosji?- pyta retorycznie brytyjski tygodnik. W Europie powstaje nowe wschodnie imperium, jednak w przeciwieństwie do swego radzieckiego poprzednika, to oparte jest nie na czołgach, lecz na rurociągach - konkluduje "The Economist".