Mjr Mirosław Ochyra z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych powiedział, że w bazie Manas w Kirgistanie na transport do Polski oczekuje obecnie ok. 500 polskich żołnierzy. Wylot pierwszej grupy z nich planowany jest na koniec tego tygodnia. Za ich przerzut odpowiada strona amerykańska. Żołnierze czekający na powrót w bazie przerzutowej w Manas otrzymują standardowe uposażenie, takie jak w kraju, i dodatek za podróż służbową w wysokości 9 dolarów dziennie. Są zakwaterowani w klimatyzowanych namiotach. Mają dostęp do stołówek na zasadach obowiązujących w kontyngencie - bezpłatnie i bez ograniczeń. Wojsko zapewnia, że mają też zagwarantowany dostęp do internetu i połączeń telefonicznych w wymiarze 10 minut dziennie; mogą też wykupić dodatkowe limity. Zniecierpliwieni oczekiwaniem żołnierze oraz ich bliscy rozesłali skargi do mediów. - Nie ma powodów do narzekań, trzeba czekać aż bezpieczny przerzut żołnierzy do Polski będzie możliwy - odpowiada wojsko. W Afganistanie trwa przejmowanie obowiązków przez siódmą zmianę polskiego kontyngentu. Ma ona liczyć do 3 tys. żołnierzy i pracowników - 2600 na miejscu i 400 w odwodzie w kraju. W rejonie misji jest ok. 700 żołnierzy siódmej zmiany. Wciąż jest tam jeszcze ok. 1400 żołnierzy szóstej zmiany, którzy zapewniają ciągłość wykonywanych zadań. Tymczasowe władze Kirgistanu starają się opanować sytuację w kraju po obaleniu prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Utrzymujący się brak stabilności w liczącym 5,3 mln ludzi Kirgistanie niepokoi m.in. Rosję i USA. Waszyngton korzysta z centrum tranzytowego pod Biszkekiem do wspierania działań koalicji w Afganistanie. Rosja też ma swą bazę wojskową w Kirgistanie. Przestrzeń powietrzna nad Polską i wieloma krajami wciąż jest zamknięta. Pyły wydobywające się z wulkanu Eyjafjoell na Islandii zanieczyściły atmosferę, drastycznie ograniczając widoczność. Popioły wulkaniczne mogą zagrażać bezpieczeństwu ruchu lotniczego.