Poinformowała o tym agencja Interfax, powołując się na oficerów Moskiewskiej Milicji Kryminalnej (MUR), pracujących w tym słynnym gmachu. Popiersie Dzierżyńskiego (1877-1926), jednego z najbliższych współpracowników Włodzimierza Lenina i Józefa Stalina, zostało zdemontowane w sierpniu 1991 roku po klęsce komunistycznego puczu Giennadija Janajewa. Szef moskiewskiego GUSW Władimir Pronin wyjaśnił, że decyzję o ponownym ustawieniu pomnika przed komendą stołecznej milicji podjęli jej weterani. - Pomnik został przywrócony z okazji Dnia Milicji, przypadającego 10 listopada - przekazał Pronin. - Popieram tę inicjatywę, gdyż opinię weteranów należy szanować - dodał. Według Pronina, "popiersie jest dziełem sztuki, które było eksponowane podczas wielu konkursów artystycznych". Z kolei Arkadij Muraszow, jednej z liderów opozycji demokratycznej w Rosji na początku lat dziewięćdziesiątych i były szef moskiewskiej milicji, oświadczył, że "nie czyni z tego (powrotu pomnika Dzierżyńskiego na Pietrowkę - red.) tragedii". - Wszelako gdybym to ja kierował urzędem, nie podjąłbym takiej decyzji - zaznaczył Muraszow. Dzierżyński w latach 1917-26 stał na czele najpierw Nadzwyczajnej Komisji ds. walki z kontrrewolucją i sabotażem (CzeKa), a po jej reorganizacji - Państwowego Zarządu Politycznego (GPU) i Zjednoczonego Państwowego Zarządu Politycznego (OGPU), policji politycznej radzieckiej Rosji. Jest odpowiedzialny za wymordowanie setek tysięcy "wrogów ludu", czyli przeciwników politycznych bolszewików. Z sondażu, przeprowadzonego niedawno przez ośrodek badania opinii publicznej Baszkirowa i Partnerzy, wynika, że wciąż aż 45,8 proc. Rosjan pozytywnie ocenia dokonania Dzierżyńskiego. Przeciwnego zdania było 29 proc. respondentów. Lepiej od Dzierżyńskiego w tym sondażu wypadł tylko Lenin, którego działalność pozytywnie oceniło 54,5 proc. ankietowanych (negatywnie - 16,8 proc.). Komuniści od kilku lat - na razie bezskutecznie - zabiegają o odbudowanie również zburzonego w sierpniu 1991 roku pomnika Dzierżyńskiego na Łubiance, przed siedzibą dawnego KGB i jego poprzedniczek. Popiera ich w tym popularny burmistrz Moskwy Jurij Łużkow. W 2002 roku, w obliczu protestów ugrupowań demokratycznych, Kreml uznał ten pomysł za "będący nie do przyjęcia".