Według władz prawdopodobnie 350 tys. ludzi straciło dach nad głową lub musiało opuścić miejsce zamieszkania. Sytuacja pogorszyła się podczas weekendu na skutek dramatycznego rozprzestrzeniania się wody. Armia zorganizowała co prawda prowizoryczne schroniska, ale wiele osób pozostało w zalanych rejonach starając się uratować resztki dobytku. Do akcji ratowniczej wezwano też śmigłowce. Mimo transportów z USA, Wenezueli, Włoch i Japonii, ONZ nadal apeluje o pomoc. Lokalne władze ostrzegają, że sytuacja jest krytyczna i może się pogorszyć.