Najwięcej ofiar obfitych opadów deszczu, które zaczęły padać w czwartek, było w południowo-wschodniej prowincji Guangdong, gdzie zginęło 14 osób, a cztery uznano za zaginione. 20 tysięcy ludzi pozostaje tam bez dachu nad głową. Prowincja ta jest zagłębiem napędzanego eksportem przemysłu lekkiego, ale nie było doniesień o zniszczeniach fabryk czy składów wysyłkowych. W sąsiadującej z Guangdong prowincji Hunan zginęły trzy osoby, jedna zaginęła, a domy opuściło 158 tysięcy ludzi. Do ofiar i strat materialnych doszło też w rejonach na południu i północnym zachodzie Chin. Z nadejściem letnich ulew wywołujących nagłe powodzie w Chinach co roku giną ludzie i dochodzi do strat materialnych, głównie na obszarach wiejskich i w miastach w górach. Duże miasta są chronione przez gigantyczne tamy. Narażone na powodzie tereny w środkowych i południowych Chinach zamieszkane są przez miliony ludzi. W zeszłym roku powodzie i tajfuny zabiły w Chinach 2704 ludzi. Największą liczbę ofiar przyniosły powodzie w 1998 roku, kiedy zginęło 4150 osób. W biednym górskim regionie Guanxi na zachód od Guangdong zginęło w zeszłym tygodniu ośmiu ludzi, a zniszczeniu uległo ponad 600 domów. Powodzie zniszczyły 29 zbiorników wodnych, przerwały umocnienia i tamy w 362 miejscach i zalały 165 dróg. 60 fabryk musiało zawiesić produkcję. Natomiast w Syczuanie grad, pioruny i osunięcia ziemi były przyczyną śmierci siedmiu osób. Siedem osób zginęło też w górzystej południowej prowincji Guizhou, gdzie pod wodą znalazło się 20 tys. hektarów ziemi uprawnej.