Około 30 tys. mieszkańców Sydney oraz przedmieść zostało zmuszonych do ewakuacji lub otrzymało polecenie przygotowania się do opuszczenia swoich domów w związku z ryzykiem powodzi. Największe miasto Australii zmaga się z zagrożeniem powodziowym, szacowanym jako największe od ostatnich 18 miesięcy. Dla liczącego ponad pięć milionów mieszkańców miasta to czwarta w ciągu półtora roku powódź. Ewakuacja w pięciomilionowym mieście Poprzednie powodzie jednak nie były tak dotkliwe i tak duże jak obecna. Ulewne deszcze w minionym tygodniu spowodowały wezbranie wody w tamach, ponad ich pojemność i w konsekwencji przelanie się wody. Przepełnione rzeki wystąpiły z brzegów, w wielu miejscach naruszając lub niszcząc infrastrukturę przeciwpowodziową. Premier stanu Nowa Południowa Walia, którego stolicą jest Sydney, Dominic Perrottet powiedział, że "32 tys. osób dostało nakaz ewakuacji lub ostrzeżenia o byciu do niej gotowym". "To po prostu druzgocące" Powódź już wyrządziła znaczne szkody w położonych nieopodal Sydney miastach Camden i Windsor, leżących wzdłuż rzeki Hawkesbury. - To po prostu druzgocące. Nie mogę w to uwierzyć - powiedziała Theresa Fedeli, burmistrz Camden. - Większość z ewakuowanych osób, właśnie zdążyła sobie poradzić, ze skutkami ostatniej powodzi, odbudowali swoje domy, swoje firmy, a dziś, muszę to powiedzieć, dzieje się to samo - dodała. Służby meteorologiczne w Australii twierdzą, że to nie koniec zagrożeń powodziami. W poniedziałek w Sydney może spaść nawet 120 milimetrów deszczu. W niektórych rejonach stanu Nowa Południowa Walia opady już przekroczyły średnią miesięczną wartość.