Coraz bardziej dramatyczna staje się sytuacja powodziowa w środkowej Europie, zwłaszcza na pograniczu Austrii i Czech. W północnej Austrii od wczoraj bez przerwy pada deszcz, w Czechach lunęło dziś w nocy. Zarówno w jednym, jak i w drugim kraju setki strażaków i ochotników budują zapory z worków z piaskiem. Jedna ofiara śmiertelna, tysiące ewakuowanych osób, dziesiątki zalanych i odciętych od świata miejscowości, przerwane połączenia drogowe i kolejowe - to dzisiejszy bilans powodzi w Czechach po dwóch dniach ulewy. Najgorsza sytuacja jest w południowej, zachodniej i centralnej części kraju, gdzie na większości rzek obowiązuje trzeci, najwyższy stopień zagrożenia powodziowego. Pod wodą znalazło się wiele miast m.in. Czeskie Budziejowice, Prachatice, Vodniany i Strakonice. Ruch drogowy i transport kolejowy w południowych i zachodnich częściach kraju jest całkowicie sparaliżowany. Pod wodą są dziesiątki kilometrów dróg i torów i stacji kolejowych; zerwanych jest kilkanaście mostów. W akcji ratowniczej - obok strażaków i ratowników - uczestniczy także kilkuset żołnierzy, ciężki sprzęt wojskowy i wojskowe śmigłowce. Bardzo wiele osób z zalanych przez powódź terenów (głównie w okolicach Czeskiego Krumlova przy granicy z Austrią, gdzie przybór wód był najbardziej gwałtowny) ewakuowały wojskowe śmigłowce. W związku z bardzo wysoką wodą władze Pragi zamknęły nabrzeże Wełtawy między zabytkowymi budowlami Teatru Narodowego i Rudolfinum. W drodze do Pragi są ratownicy z miasta Kutna Hora w środkowych Czechach. Do pomocy w walce z następstwami powodzi ściągnięto także żołnierzy. Fala kulminacyjna na Wełtawie spodziewana jest wieczorem lub w nocy. Policja ostrzega, lepiej unikać tranzytu przez Czechy. Dojazd do przejść granicznych z Austrią i Niemcami może być utrudniony lub nawet niemożliwy. W austriackim Linzu helikoptery za pomocą specjalnych koszy na linach ewakuują mieszkańców, którzy wcześniej nie chcieli opuścić swoich domów. Natomiast w Tyrolu zamknięto zalane autostrady. Na północy kraju z brzegów wystąpiły rzeki Kamp i Gars, a na zachodzie Salzach w Salzburgu. Poziom rzeki Salzach wynosi 7,7 metra, czyli jest dwukrotnie wyższy od normalnego i o 2,7 metra przekracza stan alarmowy. Pod wodą znajduje się historyczne centrum miasteczka Hallein. W mieście Zwetl przy czeskiej granicy ewakuowano mieszkańców z okolic tamy, którą parę godzin później przerwała woda. Obszary przy granicy z Czechami ogłoszono ponownie rejonem klęski żywiołowej. W Salzburgu woda zerwała z cum i zatopiła statek wycieczkowy. W mieście zamknięte są wszystkie mosty. W Wiedniu zalane są niżej położone ulice nad Dunajem, woda zagraża też gminie Schwechat, gdzie znajduje się międzynarodowe lotnisko. Krytyczna sytuacja jest także w mieście Steyr, 160 km na zachód od Wiednia. Zamknięte są w nim mosty na rzekach Steyr i Anizie, zaś centrum miasta jest pod wodą. Poprawiła się sytuacja w Dolnej Austrii, która do tej pory była w największym stopniu dotknięta powodzią. Do normalnego poziomu wrócił już stan Dunaju w miejscowości Tulln, 60 km od Wiednia. W miejscowości Zwettl ewakuowano jednak mieszkańców kilkudziesięciu domów, gdyż woda przerwała tam wały przeciwpowodziowe. Rozwój sytuacji w tym rejonie Europy obserwuje korespondent RMF, Tadeusz Wojciechowski: Od soboty ulewy nie opuszczają południowych Niemiec. W Bawarii pod wodą znalazło się setki hektarów pól i kilka wiosek. Władze landu ogłosiły tam alarm przeciwpowodziowy. Intensywne deszcze przemieszczają się na wschód. Już teraz woda wdziera się do piwnic w Dreźnie i Lipsku. Przez cały czas ciężko pracuje ponad tysiąc jednostek straży pożarnej. W całej Bawarii próbują usuwać wodę z pozalewanych domów i piwnic. W Saksonii potoki wody na jezdniach sparaliżowały komunikację, w Lipsku zalane są piwnice i przejścia podziemne. Pod wodą znajdują się nadal Passau i kilka okolicznych miejscowości. W podtapianej górnej Bawarii jest korespondent RMF Tomasz Lejman. Posłuchaj: Nawałnice i ulewy nie zagrażają Polsce Zbliżająca się znad Niemiec, Austrii i Czech fala intensywnych opadów nie zagraża Polsce; powodzi nie będzie. Wprawdzie na południowym-zachodzie już pada, ale deszcze nie są tak silne, jak zapowiadano. Centrum Zarządzania Kryzysowego Obrony Cywilnej Kraju uspokaja - nie grożą nam tak intensywne opady, jak na zachodzie Europy. Prognozowana wielkość opadów sięgała wprawdzie 70 milimetrów na metr kwadratowy na dobę, ale ta rzeczywista jest w tej chwili o ponad połowę mniejsza - 30 milimetrów na metr kwadratowy. A zatem sytuacja jest standardowa jak na tę porę roku. Fala przelotnych deszczów i burz, która ma powoli objąć zachodnią i południowo zachodnią Polskę, powinna opuścić nasz kraj za 2,3 dni. Zbiorniki retencyjne mogą przyjąć jeszcze dużo wody Polskie zbiorniki retencyjne są w stanie przyjąć jeszcze dużo wody; na południu aktualnie deszcz nie pada i nie ma zagrożenia powodzią - informuje straż pożarna. - Krajowe Centrum Koordynacji Ratownictwa i Ochrony Ludności ma stały kontakt z władzami krajów ościennych - Czech, Niemiec i Słowacji. Przekazywane są m.in. informacje dotyczące zrzutów wody ze zbiorników retencyjnych za granicą. Nasze zbiorniki mogą przyjąć jeszcze dużo wody - powiedziała dzisiaj Katarzyna Boguszewska z Komendy Głównej PSP. Podkreśliła, że straż sprawdziła sprzęt - pompy, pontony, itp. - na wypadek ewentualnej powodzi. Również wojsko postawiło w stan gotowości wojska inżynieryjne. Włochy: 3,5 mld euro strat po ulewach i burzach Na 3,5 mld euro oszacowano we Włoszech straty po ostatnich burzach i ulewach. Rolnicy w wielu regionach domagają się ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, co umożliwiłoby im ubieganie się o odszkodowania. Największe spustoszenia wyrządziły grad, silne wichury i gwałtowne skoki temperatury. Znaczne szkody w uprawach winorośli sprawią, że w tym roku we Włoszech wyprodukuje się 2 mln hektolitrów wina mniej. Z powodu gradobicia i wiatru ucierpiały również drzewa owocowe, a także uprawy warzyw. Straty ponieśli też włoscy hotelarze, zwłaszcza w miejscowościach wypoczynkowych. Mówią, że Włosi na urlopie "siedzą na walizkach" i jeśli pogoda szybko się nie poprawi, wrócą do domu. Meteorolodzy zapowiadają na drugą połowę sierpnia rekordowe upały, dochodzące nawet do 40 stopni. Ciepłe powietrze ma napłynąć do Włoch znad Sahary, a wiatr zwany Sirocco przyniesie stamtąd drobniutkie ziarenka pustynnego piasku. W Rzymie w pierwszej dekadzie sierpnia temperatury były niższe niż w roku ubiegłym o 9 stopni, w Turynie zanotowano nawet 10-stopniową różnicę.