W nocy ewakuowano tysiące mieszkańców Yorku, po tym, jak wystąpieniem z brzegów zagroziła przepływająca przez miasto rzeka. W akcji pomagało wojsko. Władze zaczynają liczyć straty i przyznają, że tak wysokiej wody nie było od czasów Wielkiej Powodzi w 1947 roku. Dobrych wieści nie mają też brytyjscy specjaliści od pogody. Ich zdaniem najgorsze dopiero nadejdzie - od jutra ma znowu padać i tak będzie przez dwa kolejne dni. Najgorzej ma być w Walii oraz w zachodniej i północnej Anglii. Lokalne władze zalecają mieszkańcom przeniesienie rzeczy na wyższe piętra i opuszczenie domów. Woda zagraża 35 tysiącom ludzi. Na szczęście rzeka Ouse, której wezbranie spowodowało ewakuację ponad 3000 mieszkańców Yorku (północna Anglia), nie przerwała wczoraj w nocy wałów ochronnych, ratujących historyczne miasto przed nową powodzią. Wczoraj wieczorem w Yorku zalanych zostało tysiąc domów. Na pomoc wezwano wojsko, które ułożyło kilka tysięcy worków z piaskiem przed najbardziej zagrożonymi budynkami. W nocy woda w rzece Ouse osiągnęła najwyższy poziom od 1625 roku, przekraczając stan normalny o prawie sześć metrów. Agencja Ochrony Środowiska podała dzisiaj, że podczas weekendu spodziewana jest poprawa sytuacji powodziowej w Yorku. Według agencji, rzeka Severn jest bliska osiągnięcia szczytowego poziomu wody w zachodnim angielskim mieście Gloucester, gdzie zalanych zostało 20 domów. Jutro w wielu częściach Anglii przewidywane są nowe ulewne deszcze.