Rozmówca dziennika podkreślił, że podpisanie umowy stowarzyszeniowej jest naruszeniem zawartego przez Moskwę z Kijowem porozumienia o przyjaźni, a także umowy o strefie wolnego handlu w ramach Wspólnoty Niepodległych Państw, w skład której wchodzą - między innymi- Rosja i Ukraina. Siergiej Głaziew rozwiał także nadzieje Kijowa na otrzymanie statusu obserwatora w w Sojuszu Celnym. Po zawarciu umowy z Brukselą będzie to niemożliwe. Według doradcy Władimira Putina, Ukraina przekazuje część swoich praw Unii Europejskiej, co oznacza, że przestaje być dla Rosji nie tylko strategicznym, ale nawet pełnowartościowym partnerem. Siergiej Głaziew twierdzi także, że żądanie uwolnienia Julii Tymoszenko stawiane przez Brukselę to blef mający na celu zmuszenie Ukrainy do większych ustępstw w innych sferach, na przykład ekonomicznej. Według niego, Unia Europejska i Stany Zjednoczone już dawno podjęły decyzję o podpisaniu umowy stowarzyszeniowej ponieważ blokuje ona integrację Ukrainy z państwami byłego ZSRR. "Wysokiej rangi urzędnicy UE otwarcie nazywają Ukrainę swoim głównym trofeum na przestrzeni postradzieckiej. Pat Cox, Aleksander Kwaśniewski, Stefan Fuele, byli i obecni przywódcy Polski i Litwy, ambasadorowie USA i UE w Kijowie, wychodzą z siebie, aby zmusić ukraińskie władze do podpisania szkodliwej ekonomicznie i politycznie samobójczej dla Ukrainy umowy stowarzyszeniowej" - mówi w "Kommersancie" Siergiej Głaziew. Piotr Pogorzelski/Kijów