- Zakładają maski gazowe? - nie dowierza spikerka Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, gdy dostaje pierwsze informacje o sytuacji na sali obrad w Kapitolu. Rozjuszony tłum szturmuje już wówczas siedzibę amerykańskiego Kongresu. Niedługo potem kongresmeni ukryją się w bezpiecznych miejscach, a z zewnątrz napłyną do nich pierwsze doniesienia o ofiarach. Nowe nagrania, udostępnione przez parlamentarną komisję śledczą, która zajmuje się zbadaniem ataku na Kapitol, pokazują reakcje będących w budynku polityków na te bezprecedensowe wydarzenia. Przypomnijmy - 6 stycznia 2021 r. wzburzony tłum zwolenników Donalda Trumpa ruszył na siedzibę amerykańskiego Kongresu, domagając się uznania reelekcji republikanina, mimo że oficjalne ten wybory przegrał. Protestujący - motywowani przez samego byłego prezydenta USA - utrzymywali jednak, że wyniki głosowania zostały sfałszowane. Tysiące osób wtargnęły do budynku, gdy obie izby Kongresu prowadziły obrady, podczas których miało zostać potwierdzone zwycięstwo Joego Bidena w wyborach z listopada 2020 roku. W wyniku zamieszek śmierć poniosło pięć osób.Na taśmach widać, jak demokratka Nancy Pelosi wykonuje kolejne telefony, by sprowadzić do Kapitolu pomoc. To ona niejako "przejmuje dowodzenie". Sam Trump, jeszcze wówczas prezydent, nie podjął decyzji o wysłaniu jakiegokolwiek wsparcia. Atak na Kapitol. "Potrzebujemy ludzi teraz, kogokolwiek macie" Jedno z nagrań pokazuje, jak nad telefonem pochylają się Nancy Pelosi i Chuck Schumer, późniejszy lider demokratycznej większości w Kongresie. Do demokratów dołączają republikanie, wśród nich wpływowy polityk Partii Republikańskiej, lider mniejszości w Kongresie, Mitch McConnell. Łączą się z Departamentem Obrony USA. - Nie możemy czekać i czekać, potrzebujemy ludzi. Teraz! Kogokolwiek macie - przekonuje Chuck Schumer. Osoba z ministerstwa obrony mówi jednak, że nie może tej decyzji podjąć po rozmowie z senatorami, potrzebuje osoby decyzyjnej. Pelosi stara się ją przekonać: - Możesz sprowadzić tu ludzi. Wyobraź sobie, że to Pentagon albo Biały Dom.W tym czasie kongresmeni, zamknięci w pomieszczeniach, które wydają się stosunkowo bezpieczne, oglądają transmisję telewizyjną z sytuacji na zewnątrz. Pojawiają się pierwsze doniesienia o zabitych. - To przerażające - mówi Pelosi podczas rozmowy z gubernatorem z Wirginii. "Ludzkie odchody na podłodze". Rozmowy Pelosi z Pencem Spikerka Izby Reprezentantów kilkukrotnie rozmawia także z wiceprezydentem Mike'iem Pencem. Pierwszy telefon ma miejsce chwilę po godz. 15 czasu lokalnego.Pelosi przekazuje wiceprezydentowi, że kongresmeni usłyszeli, że przywrócenie porządku w Kapitolu zajmie dni. Mówi o sytuacji w środku: - Dostaliśmy informację o tym, jak wygląda podłoga, leżą na niej ludzkie odchody i inne tym podobne. - Nie sądzę, że to to ma być tak trudne do posprzątania, ale że ochronie chodzi o pewność, że wszyscy bezpiecznie opuszczą budynek. To może potrwać dni - mówi. Tuż przed godziną 18 czasu lokalnego Pelosi rozmawia z Mike'iem Pencem raz jeszcze. Wiceprezydent przekazuje jej, że jest na miejscu i rozmawia z szefem policji, który potwierdza doniesienia Pelosi. Przekazuje też dobre wieści. - Szacujemy, że Senat będzie mógł zebrać się ponownie w czasie najbliższych godzin - mówi Pence. Świadkowie: Donald Trump wiedział Już wcześniej komisja zaprezentowała zeznania współpracowników byłego prezydenta i inne dowody wskazujące na to, że Trump na długo przed styczniem 2021 r. planował ogłosić się zwycięzcą wyborów prezydenckich z listopada 2020 r. niezależnie od wyników. Według dowodów Trump wiedział, że przegrał, i na wiele dni przed zamieszkami był informowany, że tłum jego uzbrojonych zwolenników może ruszyć na Kapitol. Świadczyły o tym m.in. zdobyte przez komisję wiadomości agentów Secret Service oraz najwyższego rangą dowódcy wojskowego gen. Marka Milleya. Mimo to Trump podczas przemówienia 6 stycznia 2021 r. zachęcał swoich zwolenników do marszu na Kapitol i chciał sam do nich dołączyć, choć ostatecznie został powstrzymany przez chroniących go agentów. Według republikańskiej kongresmenki Jaime Herrery Beutler Trump wyrażał aprobatę dla działań uczestników zamieszek w rozmowie z liderem Republikanów w Izbie Reprezentantów Kevinem McCarthym, który prosił go, by wezwał swoich zwolenników do rozejścia się. - Cóż, Kevin, najwyraźniej ci ludzie są bardziej niezadowoleni z wyborów niż ty - miał powiedzieć Trump. Były prezydent jednocześnie podżegał tłum przeciwko wiceprezydentowi Mike'owi Pence'owi, który odmówił spełnienia prośby Trumpa, by nie zatwierdzić wyników wyborów.