Bialacki został 24 listopada skazany na 4,5 roku kolonii karnej o zaostrzonym rygorze wraz z konfiskatą mienia. Sąd uznał, że nie zapłacił on podatków od kwot przechowywanych na kontach bankowych w Polsce i na Litwie. Wyrok stanowi też, że Bialacki ma zwrócić państwu ponad 750 mln rubli białoruskich. "W celu jak najszybszego zwolnienia Alesia Bialackiego lub przynajmniej zmiany zastosowanego wobec niego środka prewencyjnego albo złagodzenia nadzwyczaj surowego wyroku rozpoczynamy kampanię zbiórki pieniędzy" - napisano w oświadczeniu, które podpisali m.in.: szef białoruskiego Komitetu Helsińskiego Aleh Hulak, szefowa Komitetu Obrony Represjonowanych "Solidarność" Ina Kulej, szefowa Centrum Transformacji Prawnej Alona Tankaczowa i lider Ruchu "O Wolność" Alaksandr Milinkiewicz. Obrońcy praw człowieka proszą o jak najszybszy odzew na ten apel, by wpłacenie żądanej sumy mogło wpłynąć na sposób rozpatrzenia apelacji, z którą adwokat Bialackiego wystąpił 1 grudnia. "Suma, którą trzeba wpłacić, jest rzeczywiście bardzo wysoka, ale możliwa do zebrania, jeśli społeczeństwo białoruskie wykaże się swymi największymi przymiotami - solidarnością, odpowiedzialnością i dążeniem do sprawiedliwości" - napisano w dokumencie. Podkreślono przy tym, że przekazanie wspomnianej sumy nie będzie oznaczać uznania winy Bialackiego. "To tylko nasza akcja solidarności mająca na celu zwolnienie bezprawnie skazanego obrońcy praw człowieka" - podkreślono. Jak zaznaczył Walancin Stefanowicz z "Wiasny", sposób wyliczenia sumy do zapłaty jest niezgodny z prawem. - Bialackiego skazano za rzekome niezapłacenie podatków w latach 2007-2011. Ale inspekcja podatkowa zindeksowała środki przelane w tym czasie na jego konta w litewskich i polskich bankach z uwzględnieniem inflacji i dewaluacji(...). Tymczasem ustawodawstwo Białorusi nie przewiduje indeksacji sumy poniesionej straty - powiedział Stefanowicz. Za niezgodną z prawem uznał także konfiskatę mienia Bialackiego. - Sąd z jakiegoś powodu zapomniał o tym, że majątek może należeć do małżonki w czasie wspólnego życia, że może być wspólnym majątkiem, i o wielu innych okolicznościach - zaznaczył. Bialacki nie przyznał się w sądzie do winy, argumentując, że pieniądze nie stanowiły jego dochodu, tylko zostały przekazane przez zagraniczne fundacje na działalność w sferze obrony praw człowieka. Ocenił, że wyrok ma motywy polityczne, ponieważ "Wiasna" pomagała osobom represjonowanym na Białorusi z przyczyn politycznych. Skazanie Bialackiego spotkało się z potępieniem UE, Rady Europy, Parlamentu Europejskiego i OBWE, które wezwały do natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia i rehabilitacji działacza oraz wszystkich innych więźniów politycznych na Białorusi. Wyrok ostro potępiło m.in. polskie MSZ i przedstawiciele polskiej sceny politycznej. Polska i Litwa udostępniły służbom białoruskim dane bankowe Bialackiego w ramach mechanizmu pomocy prawnej.