W poniedziałek po południu (czasu lokalnego) gubernator publicznie przeprosił za swoje zachowanie w obecności towarzyszącej mu żony. Nie odpowiedział na pytania reporterów czy poda się do dymisji i pospiesznie wyszedł z sali. Spitzera uważano do niedawna za wschodzącą gwiazdę w Partii Demokratycznej. Poprzednio był prokuratorem stanowym i odniósł na tym stanowisku wiele sukcesów w walce z aferzystami z Wall Street, oraz...gangami stręczycieli cór Koryntu. Jako oskarżyciel wygłaszał płomienne mowy potępiające upadek moralny. Wpadł w rezultacie podsłuchania przez policję jego rozmowy telefonicznej, w której aranżował spotkanie z prostytutką w hotelu w Waszyngtonie. Zameldował się tam pod fałszywym nazwiskiem należącym do jego znajomego, który - jak twierdzi - nie miał o tym pojęcia. Prostytucja jest w USA nielegalna, poza stanem Nevada i to nie całym. Karom podlegają "pracownice seksu" i ich klienci, chociaż nie są one wysokie a często nie są wymierzane. W wypadku Spitzera jednak chodzi także o dodatkowe przestępstwo ścigane przez prawo federalne - przewiezienie kobiety z jednego stanu do drugiego w celu uprawiania nierządu (w tym wypadku ze stanu Nowy Jork do stołecznego Dystryktu Columbia). Call-girls zatrudnione przez "Emperors Club VIP" brały podobno za godzinę swych usług od 1000 do 5000 dolarów. Spitzer popierał w prawyborach demokratycznych senator Hillary Clinton. Jej sztab wyborczy nie komentuje afery.