42-letni gdańszczanin wczoraj rano wystartował z egipskiej El Gouny na desce kitesurfingowej. Zamierzał pokonać dystans ok. 200 km i pod wieczór dobić do portu Duba w Arabii Saudyjskiej. Jednak służby ratownicze odebrały o godzinie 17 pierwszy sygnał SOS, a o 19.55 drugi nadany przez Polaka. Opóźniona akcja ratownicza Akcję poszukiwawczą powinna koordynować Arabia Saudyjska, ponieważ według danych GPS polski kitesurfer znajduje się na wodach terytorialnych tego państwa. Niestety - jak mówiła stacji Polsat News Magdalena Ziemann z obsługi medialnej wyprawy Jana Lisewskiego - do tej pory nie wysłano helikoptera, który przyspieszyłby akcję poszukiwawczą. Konsul w Rijadzie zapewnił jednak, że cały czas służby saudyjskie prowadzą akcję poszukiwawczą. Dodał, że na razie nie może przekazać bardziej szczegółowych informacji. - Nie ukrywam, że sytuacja jest trudna z uwagi na sztormową pogodę. Poza tym ten rejon, z którego wysyłane są sygnały przez Lisewskiego, jest bardzo zdradliwy ze względu na prądy morskie - powiedział konsul RP w Rijadzie Igor Kaczmarczyk. - Utrzymujemy kontakt z właściwymi służbami. Cały nasz konsulat został podniesiony i pracuje w trybie kryzysowym - dodał ambasador RP w Kairze Piotr Puchta. Również w stałym kontakcie z saudyjską strażą przybrzeżną w okolicach Tabuku jest konsul Kaczmarczyk. Kitesurfer płynął bez asekuracji Przyjaciółka "deskarza" Marta Lesiewska podkreśliła, że Lisewski sam był organizatorem tej próby i nie angażował nikogo do pomocy. Płynął bez asekuracji, tak jak w przypadku pokonywania Bałtyku. Jego zabezpieczeniem jest wyłącznie międzynarodowy system ratownictwa morskiego SARSAT (Search and Rescue Satellite Aided Tracking). To urządzenie wysyła sygnał do jednostek ratowniczych, wskazując pozycję z dokładnością do czterech metrów. Lisewski, medalista mistrzostw Polski w kitesurfingu, płynął na 1,5-metrowej desce Master. Do niej przytwierdzony był seryjny latawiec Nobile o regulowanej powierzchni 10-12 m kwadratowych oraz trapez Dakine. Propagator i instruktor kitesurfingu oraz innych sportów ekstremalnych w lipcu ubiegłego roku jako pierwszy człowiek na świecie przepłynął Morze Bałtyckie. Wystartował w okolicach Świnoujścia i po 13 godzinach dobił do szwedzkiego wybrzeża, niedaleko Ystad. Jan Lisewski - jako pierwszy człowiek na świecie - pokonał samotnie Morze Bałtyckie, płynąc z Polski do Szwecji: