Odnalezienie poszukiwanego obrazu to zaledwie początek długiej ścieżki, której najważniejszym elementem jest udowodnienie, że dzieło zostało skradzione z polskich zbiorów. Praca jest trudna i wymaga cierpliwości, ale eksperci zajmujący się poszukiwaniami nie muszą obawiać się bezrobocia. "Od przeszło 30 lat trwa cicha, ale intensywna wojna na wielu frontach o zwrot 63 tys. zaginionych obrazów, rzeźb, grafik, książek i mebli" - czytamy w "DGP". Jak wygląda proces odzyskiwania dzieła sztuki? Najpierw pojawia się informacja, która musi zostać zweryfikowana. Następnie przygotowywany jest wniosek restytucyjny i rozpoczynają się negocjacje. - Nie ma jednolitej procedury, a czasem trzeba poprowadzić negocjacje. Zależy, jakie prawo jest w danym kraju. W niektórych przypadkach - np. gdy właściciel nie chce oddać dzieła sztuki - w perspektywie grozi mu proces. Trzeba tak prowadzić negocjacje, żeby do tego procesu nie doszło - tłumaczy w rozmowie z INTERIA.PL prof. Wojciech Kowalski z Zespołu ds. rewindykacji dóbr kultury MSZ. Ile takich spraw kończy się pozytywnie? - Mówienie o statystykach jest niemożliwe. To bardzo unikatowe wydarzenia. Na polskiej liście strat wojennych, czyli aktualnie poszukiwanych, mamy ponad 60 tys. dzieł, a odzyskanych w ciągu ostatnich kilku lat - 20-30. Każdy z tych przypadków jest całkowicie indywidualny i wymaga rozeznania prawnego. Musimy się za każdym razem dowiedzieć, w jaki sposób dzieło znalazło się w rękach aktualnego posiadacza i czy są to ręce prywatne czy publiczne - mówi w rozmowie z INTERIA.PL wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Małgorzata Omilanowska. - Ta skomplikowana sytuacja prawna dzieł sztuki powoduje, że one są często nie do odzyskania na drodze prawnej. W wielu krajach obowiązują przepisy o przedawnieniu i w wielu krajach obowiązują przepisy o zasiedzeniu - dodaje prof. Omilanowska. Odnalezione po latach W ciągu ostatnich tygodni w mediach pojawiło się wiele informacji na temat powracających po wielu latach do Polski dzieł sztuki. Udało się odzyskać m.in. obraz "Schody pałacowe" Guardiego, 42 rysunki i litografie m.in. Juliusza Kossaka, Leona Wyczółkowskiego czy Józefa Chełmońskiego, a także zaginione już po 1998 r. 75 obrazów Hanny Gordziałkowskiej-Weynerowskiej. Wrócił do nas również obraz "Św. Filip", odzyskany w lutym tego roku z USA. ("Święty Filip chrzci sługę królowej Kandaki" - red.). W ciągu ostatnich kilku lat udało się odzyskać m.in. cenną "Pomarańczarkę" Aleksandra Gierymskiego, "Madonnę pod jodłami" Lucasa Cranacha Starszego, "Murzynkę" Anny Bilińskiej-Bohdanowiczowej, "Czaty" Józefa Brandta czy chociażby "Orszak" Witolda Wojtkiewicza. Poszukiwanie zaginionych dóbr kultury jest procesem żmudnym, czasochłonnym i jeżeli nie ma dokumentacji fotograficznej, to szanse na odzyskanie dzieła diametralnie maleją. - Śledzić trzeba aukcje we wszystkich krajach świata. Ostatnie lata pokazują, że najwięcej wypływa w Stanach Zjednoczonych, a nie w Rosji czy Niemczech - mówi w rozmowie z INTERIA.PL prof. Omilanowska. Jak czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej", to właśnie z USA współpracuje się Polsce najlepiej, ponieważ jest to "kraj o wysokim poziomie wrażliwości na wszystko, co wiąże się z utratą własności". Straty wojenne w liczbach Według szacunków Karola Estreichera (młodszego), opublikowanych w "Stratach kultury polskiej pod okupacją niemiecką 1939-1944" w wyniku grabieży straciliśmy: 22 mln tomów książek, 933 tys. egzemplarzy i 100 tys. plików dokumentów, 1 mln 815 tys. woluminów, 750 tys. tomów i 1 mln 800 tys. egzemplarzy akt, 13 652 stare księgi, 31 859 inkunabułów, 69 267 rękopisów, 53 505 rzadkich ksiąg, 47 370 map, 2 331 starodruków, 2 300 poloników, 1 254 pergaminów, 822 zabytkowych atlasów, 679 prac doktorskich, 459 229 eksponatów muzealnych, 293 580 rycin, 150 500 dzieł sztuki, 142 814 rysunków, 118 870 złotych i srebrnych monet, 12 972 depozytów muzealnych, 9 869 obrazów, 5 589 grafik, 5 238 rzeźb, 3 545 medali, 4 500 cennych fotografii, 1 000 exlibrisów oraz naczynia liturgiczne, szaty i unikatową broń. Z bardziej aktualnych danych, opracowanych przez zespół prof. Barbary Bieńkowskiej, wynika, że udokumentowana została utrata ok. 2 mln strat w zakresie zbiorów specjalnych - chodzi tu między innymi o rękopisy, stare druki, muzykalia, kartografia, ryciny i inne cymelia. Straty księgozbiorów w centralnej i zachodniej Polsce ocenia się na około 70 proc. Biblioteki powszechne - według danych przytoczonych w artykule prof. Bieńkowskiej - straciły około 89 proc. Księgozbiory bibliotek naukowych zostały zniszczone natomiast w 50 proc. Jeśli chodzi o zbiory domowe, to zostały zniszczone w około 70 proc. Należy również pamiętać, że około 90 proc. zasobów na Ziemiach Wschodnich zostało poza granicami kraju, a jedynie 10 proc. wróciło do Polski w ramach repatriacji. Straty, o czym warto pamiętać, miały charakter selektywny: ginęły dzieła najbardziej wartościowe. Dokumentacja, celowo zniszczona przez okupanta, ucierpiała jeszcze bardziej niż książki. W zakresie dzieł sztuki bardzo trudno operować jest dokładnymi danymi, co wynika często z braku przedwojennej dokumentacji dot. kolekcji prywatnych, a w niektórych przypadkach również publicznych. Jak wynika z informacji przekazanych INTERIA.PL przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w ogólnopolskiej bazie strat wojennych resortu do dziś zarejestrowano 14,4 tys. obrazów, 20,8 tys. wyrobów z drewna i metali, 3,8 tys. rzeźb, 3,6 tys. wyrobów ze szkła i ceramiki, 4,6 tys. złotnictwa, 5,5 tys. grafik oraz 3 tys. tkanin. Ewelina Karpińska-Morek ZOBACZ RÓWNIEŻ:"Madonna" Cranacha i podstęp niemieckiego księdza Tajemniczy spis obrazów Kruchy Gurlitt i kłopotliwe marzenia Hitlera Zaginione dzieła z Biedrzychowic. Kulisy rewindykacji na Dolnym Śląsku