Grupa im. Altiero Spinellego powstała z inicjatywy byłego premiera Belgii Guy Verhofstadta, obecnie szefa liberałów w Parlamencie Europejskim i lidera Zielonych, legendarnego przywódcę ruchu studenckiego we Francji z 1968 roku Daniela Cohn-Bendita. Włoski polityk Altiero Spinelli wymieniany jest, obok Jeana Monneta i Roberta Schumana, wśród "ojców Europy". W 1970 roku został komisarzem Komisji Europejskiej odpowiedzialnym za przemysł, a w 1979 roku został posłem do Parlamentu Europejskiego. Zmarł w maju 1986 roku. Jak czytamy w manifeście grupy, jest ona odpowiedzią na rosnące w UE tendencje rozluźniania integracji europejskiej: "Dzisiaj sprawy idą w kierunku rozluźnienia, a nie zacieśniania, w kierunku Europy narodowej, zamiast Europy postnarodowej. Zapominając o duchu wspólnotowym, państwa członkowskie martwią się o krótkoterminowe interesy, przedkładają międzyrządowe rozwiązania ponad rozwiązania europejskie. To prawie doprowadziło do załamania euro, najbardziej konkretnego symbolu integracji europejskiej". "Nacjonalizm jest ideologią przeszłości" "Sprzeciwiamy się temu. (...) To nie jest moment dla Europy, aby spowolnić integrację, ale przeciwnie - aby ją przyspieszyć. Historia Unii Europejskiej udowodniła, że to 'więcej Europy', nie mniej, jest odpowiedzią na problemy, przed którymi stoimy.(...) Nacjonalizm jest ideologią przeszłości. Naszym celem jest federalna i postnarodowa Europa, Europy obywateli" - głosi manifest. Wśród 33 założycieli grupy, która w tym tygodniu miała swe pierwsze spotkanie, znalazły się tak znane osoby jak były minister spraw zagranicznych Niemiec Joschka Fischer, były wieloletni przewodniczący Komisji Europejskiej Jacques Delors, czy były szef Parlamentu Europejskiego Pat Cox. Z Polski są aż trzy osoby: eurodeputowane wybrane z list PO Danuta Huebner i Róża Thun oraz były dyplomata, politolog i ekspert ds. UE Paweł Świeboda. - To dowodzi, że my Polacy odgrywamy coraz ważniejszą rolę w UE, im potrzeba naszego głosu w każdej dyskusji - powiedziała Thun, którą do grupy zaprosili ludzie z otoczenia Verhofstadta. Dodała jednak, że dziś należy myśleć o całej Europie, a nie tylko w kategoriach egoizmu narodowego. "Musimy patrzeć dalej, niż czubek własnego nosa" - My (jako politycy) musimy się ciągle rozliczać z tego, co zrobiliśmy dla swojego kraju. Brakuje natomiast rozmowy o wspólnym interesie. Bardzo możliwe, że ostatni kryzys uwypuklił, że jak przychodzi co do czego, to każdy myśli o osobie. Stąd powstanie takiej grupy. Musimy patrzeć dalej niż na czubek własnego nosa, czyli tylko w zasięgu własnej granicy, bo to nas wszystkich osłabia - powiedziała Thun. Zastrzegła, że nie chodzi o zbudowanie UE jako superpaństwa bez narodów, lecz o UE z silnymi instytucjami wspólnotowymi, w tym z silnym PE, gdzie eurodeputowani głosują w interesie całej Europy, a nie jak im każe ich rząd. - PE nie może się stać Radą UE bis (w radzie UE zasiadają ministrowie 27 rządów) - dodała Thun. - Celem działania tej grupy, u której podstaw leży głęboka świadomość wspólnego europejskiego interesu, jest nadawanie kierunku debacie o przyszłości Unii i oddziaływanie na decyzje podejmowane na szczeblu europejskim - powiedziała eurodeputowana, była komisarz UE ds. polityki regionalnej Danuta Huebner. Chodzi zwłaszcza o decyzje Rady Europejskiej, czyli przywódców państw i rządów. Grupa ma spotykać się przed każdym szczytem unijnym, by "zasugerować własne europejskie odpowiedzi na figurujące w programie szczytu wyzwania" - tłumaczył Guy Verhofstadt. A te wyzwania, którym UE musi sprostać, są wszystkim znane: kryzys, zmiany klimatu, bezpieczeństwo energetyczne, starzenie się społeczeństw. - To wszytko wymaga wspólnych europejskich rozwiązań, nie tylko narodowych - uważa Huebner.