Płomienie są już pod kontrolą, a prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przyczyn pożaru. Ewakuowano też turystów. Na wakacyjnej wyspie strażacy dalej pracują, by dogasić ostatnie ogniska pożaru po wielogodzinnej walce z płomieniami, który był podsycany przez silny gorący wiatr, scirocco. Żywioł zniszczył około 30 hektarów roślinności, w tym winnice. Pospieszna ucieczka z rezydencji Właściciele rezydencji oraz przebywający tam turyści musieli w nocy uciekać z domów w kierunku wybrzeża. Niektórzy wsiedli następnie na swoje łodzie i jachty oraz na motorówki udostępnione przez kapitanat portu. Nikt nie odniósł obrażeń, a domy nie zostały zniszczone. Celem śledztwa jest ustalenie przyczyny pożaru, który wybuchł w dwóch punktach, oddalonych od siebie o 400 metrów. Nie wyklucza się podpalenia. - Po wielkim strachu w nocy na Pantellerii wraca normalna sytuacja - zapewnił burmistrz Vincenzo Campo. Poinformował, że łącznie ewakuowano około 50 osób. Wyspę opuścił też Giorgio Armani. Włoski projektant mody i właściciel marki i domu mody Armani.