Decyzja zapadła na mocy uzgodnień z władzami białoruskimi. Poseł we wtorek późnym wieczorem opuścił komisariat. W drodze do Polski będzie mu towarzyszył konsul. Jagiełło został zatrzymany przez białoruskie KGB po południu pod zarzutem udziału w nielegalnej demonstracji w Mińsku. Groziło mu, że stanie przed sądem; termin rozprawy wyznaczono na środę rano. Poseł cały czas był pod opieką konsularną. Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że polska reakcja w sprawie zatrzymanego posła PiS będzie "stanowcza". - Trwają w tej chwili różne interwencje. Rozmawiałem m.in. na ten temat z ministrem spraw zagranicznych i premierem, zobaczymy, co będzie jutro. Na pewno nasza reakcja pod tym względem będzie stanowcza - powiedział prezydent w "Linii specjalnej" w TVP2. - Władze Białorusi w tej chwili zachowują się coraz bardziej nerwowo i nie ma się czemu dziwić - dodał Kaczyński. Tymczasem na Placu Październikowym zebrało się około czterech tysięcy osób, w tym wielu dyplomatów państw Unii Europejskiej, którzy na wezwanie Aleksandra Milinkiewicza protestują przeciw sfałszowaniu wyborów. Większość zebranych na placu to studenci. Milinkiewicz wezwał swoich zwolenników, by powrócili na Plac Październikowy 25 marca, "w święty dzień Białorusi", to jest w rocznicę proklamowania w 1918 roku Białoruskiej Republiki Ludowej. Zaapelował, by wszyscy przyprowadzili na Plac w ten dzień swoich znajomych i rodziny, "żebyśmy pokazali, że jesteśmy siłą, że zwyciężymy". Milinkiewicz wspomniał też zatrzymanych przez milicję ludzi ze swego sztabu wyborczego. - To jest ofiara dla Ojczyzny. Nie chcemy żyć w kraju z tym bandyckim reżimem. Chcemy europejskiej przyszłości. Po wystąpieniu Milinkiewicza tłum stopniał, pozostało ok. 2 tys. ludzi, zgromadzonych wokół niewielkiego miasteczka namiotowego, które stoi na placu od poniedziałkowego wieczoru. Przejeżdżające obok Placu samochody trąbią, nad ludźmi powiewa, obok biało czerwono - białych flag również flaga biało-czerwona z orłem. Polską flagę wnieśli dwaj chłopcy z Brześcia, którzy przejęli ją po zatrzymanym pośle PiS Jarosławie Jagielle: Największym problemem jest pogoda - dojmujące zimno, śnieg i wiatr. Jak przyznają uczestnicy wiecu na Placu Październikowym, "dżinsowa rewolucja" ma o wiele mniejszy rozmach niż to, co działo się na Ukrainie. Białorusini jeszcze zbyt się boją. "Namiotowa twierdza" - zobacz galerię zdjęć Pobicia i zatrzymania Według przytaczanych przez Milinkiewicza danych organizacji obrony praw człowieka "Wiesna" minionej nocy milicja zatrzymała "co najmniej 108 osób", głównie wtedy, gdy schodzili z Placu Październikowego, by iść po żywność. Zatrzymano członków sztabu Milinkiewicza - Anatolija Lebiedźkę i Aleksandra Dabrawolskiego. Wypuszczono jednak aresztowanych wcześniej synów Milinkiewicza, Witauta i Aleksandra. W sądzie rozpoczęły się już rozprawy przeciw zatrzymanym. Zarzuca się im "drobne chuligaństwo" lub złamanie zasad prowadzenia zgromadzeń publicznych. Do aresztu trafili także przedstawiciele Związku Polaków na Białorusi: Andrzej Pisalnik i Igor Banczer. Pisalnik został zatrzymany w Grodnie w kilka godzin po tym, jak opuścił areszt, w którym odbywał karę za "drobne chuligaństwo". W Grodnie jest reporter RMF Piotr Sadziński: Po niedzielnej demonstracji opozycji w Mińsku pobito czeskiego dziennikarza. Doznał urazów głowy, zabrano mu laptopa. Napadnięty redaktor "Mladej fronty Dnes" podejrzewa białoruski KGB, ale nie ma bezpośrednich dowodów - podają czeskie media. "Nie uznamy wyborów" Kandydat demokratycznej opozycji Alaksandr Milinkiewicz powiedział we wtorek na wiecu w Mińsku, że powtórne wybory prezydenckie muszą się odbyć bez udziału Alaksandra Łukaszenki. Przemawiający w nocy do zgromadzonego na placu tłumu Milinkiewicz nazwał niedzielne wybory przewrotem w kraju: "My, wolny naród białoruski, nigdy nie uznamy takich wyborów". - Musimy być tu na placu, cały czas. To nasza, białoruska ziemia. Byliśmy tu całą noc, rozpoczęliśmy walkę o prawdę i wolność. Jesteśmy tu bo chcemy prawdy i sprawiedliwości - mówił Milinkiewicz: Na porannym wiecu, który odbył się o 6. rano (5. czasu polskiego), śpiewano "Mahutny Boża" (Boże Wszechmogący). Potem zarówno Milinkiewicz, jak i drugi z opozycyjnych kandydatów Aleksander Kazulin pojechali do domu.