Strona przeciwna na razie nie wykazuje chęci do kompromisu - powiedział Waszczykowski, który w czwartek zakończył pobyt w stolicy Ukrainy. Waszczykowski spędził na Ukrainie trzy dni uczestnicząc w radzie NATO-Ukraina w ramach Zgromadzenia Parlamentarnego państw natowskich i parlamentu ukraińskiego. Spotkał się zarówno z przedstawicielami władz, jak i opozycji. W pierwszych dwóch dniach wizyty towarzyszyła mu b. minister spraw zagranicznych Anna Fotyga oraz poseł PiS Jan Dziedziczak. "Władze nie dostrzegają napięcia tej sytuacji" - U opozycji nie widać programu, który doprowadziłby do polepszenia gospodarczej sytuacji w kraju. Jeśli opozycja skupi się tylko na reformach politycznych, zakładając, że demokratyzacja sama wyzwoli w społeczeństwie entuzjazm, to bardzo szybko może tę rewolucję przegrać - uznał Waszczykowski. W ocenie posła ekipa władzy, nie zważając na ostry kryzys polityczny i gospodarczy, który nęka Ukrainę od listopada, nie dostrzega wszystkich niebezpieczeństw, związanych z tą sytuacją. - Po stronie rządowej widać pewne nawet samozadowolenie. Mam wrażenie, że władze nie dostrzegają napięcia tej sytuacji. Podczas moich rozmów nie słyszałem w zasadzie słowa kompromis. Dialog owszem, deklaracje porozumienia bez rozlewu krwi, ale nie widać chęci do ustępstw - podkreślił. "To może być pewna pułapka" Waszczykowski wyjaśnił, iż odniósł wrażenie, że stronnictwo Janukowycza uważa, że uczyniło już wiele na rzecz zażegnania kryzysu. - Strona władzy sądzi, że poczyniła już kompromisowe kroki podejmując rozmowy z opozycją, że zdymisjonowano rząd Mykoły Azarowa i że Janukowycz próbuje powołać nową Radę Ministrów, zapraszając do niej opozycjonistów, że uruchomiono proces zmian konstytucyjnych - powiedział. - Opozycja zdaje sobie jednak sprawę, że to może być pewna pułapka. Jeśli jej politycy wejdą do rządu niezreformowanego państwa, to podzielą się odpowiedzialnością za nie z władzami i w końcu zostaną oskarżeni, że także są winni tego bałaganu. Być może jest to plan władzy, aby do takiej sytuacji doprowadzić i przerzucić część odpowiedzialności na opozycję - dodał. Waszczykowski przekazał, że ukraińskie władze odmawiają w chwili obecnej zaangażowania pośredników międzynarodowych, którzy doprowadziliby do porozumienia. - Strona rządowa nie widzi na razie takiej potrzeby. Opozycja - tak. Uważa ona także, że jedyną drogą skłonienia obozu władzy, a przede wszystkim prezydenta, nie tylko do gestów, które podejmował ostatnio, ale i do faktycznych rozmów o podzieleniu się tą władzą są sankcje personalne wobec osób odpowiedzialnych za represje - oświadczył w rozmowie z PAP. Protesty na Ukrainie trwają od 21 listopada, gdy rząd postanowił, że nie podpisze umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Po użyciu wobec demonstrantów siły, zaczęli oni domagać się m.in. nowych wyborów prezydenckich. Z Kijowa Jarosław Junko