Zgodnie z projektem, popieranym przez parlamentarną większość, rodzice i opiekunowie dzieci będą mogli w każdym komisariacie zajrzeć do tzw. spisu osób skazanych za pedofilię. Informacje mogą dotyczyć zarówno sąsiadów, jak też pracowników szkół, przedszkoli, czy instytucji sportowych i kulturalnych, do których uczęszcza dziecko. Projekt centroprawicowego gabinetu, który przeszedł już etap prac w parlamentarnej komisji, poddany został konsultacjom społecznym, w których uczestniczą m.in. stowarzyszenia rodziców i nauczycieli. Dokument skonfliktował część sceny politycznej oraz wymiaru sprawiedliwości. Podczas zorganizowanej na początku października konferencji z udziałem środowiska sędziowskiego doszło do ostrej wymiany zdań między byłym prezydentem Portugalii Jorge Sampaio a minister sprawiedliwości Paulą Teixeirą da Cruz. Wywodzący się z Partii Socjalistycznej Sampaio zarzucił gabinetowi Coelho cofanie portugalskiego ustawodawstwa do czasów prześladowań i publicznego wymierzania kary. Planowaną nowelizację uznał za populistyczną i niebezpieczną. "Forsowany przez rząd dokument uwstecznia nas. To prawo jest szkodliwe społecznie i jest formą współczesnego kamienowania obywateli" - grzmiał Sampaio podczas konferencji w Lizbonie. Z opinią byłego prezydenta nie zgodziła się szefowa resortu sprawiedliwości, według której Portugalia nie posiada mechanizmów prawnych chroniących dzieci przed osobami o skłonnościach pedofilskich. Teixeira da Cruz uznała krytykę ze strony Sampaio za bezpodstawną. "Skazani w przeszłości za pedofilię nie są i nie będą naznaczeni. Naznaczone są dzieci, które padły ich ofiarą. Ktoś próbuje narzucić opinii publicznej fałszywą argumentację, zgodnie z którą rząd planuje stygmatyzować agresorów seksualnych. Tymczasem chodzi tu tylko o prewencję" - powiedziała minister. Według szacunków portugalskiego resortu sprawiedliwości zaledwie od 10 do 20 proc. sprawców przestępstw seksualnych wobec najmłodszych po wyjściu na wolność nie dopuszcza się ich ponownie. Teixeira da Cruz wyjaśniła, że planowana nowelizacja przewiduje, iż osoba skazana w przeszłości za pedofilię nie będzie mogła już podjąć pracy w instytucjach zajmujących się wychowaniem i kształceniem dzieci. "Ograniczony dostęp do zawodu z uwagi na kryminalną przeszłość istnieje już w naszym prawie od dawna. Mamy w naszym ustawodawstwie kilka zawodów, do których akces jest ograniczony z uwagi na przeszłość kryminalną" - dodała. Zastrzeżenia do rządowego projektu ma lizboński socjolog Ricardo Oliveira, według którego dostęp do rejestru pedofilów jest formą ponownej penalizacji osób, które odbyły już w przeszłości karę. Uważa on, że możliwość zapoznania się obywateli z listą osób skazanych za pedofilię jest "pójściem na łatwiznę". "Ustawodawca powinien zrobić wszystko, aby uniknąć ujawnienia przeszłości kryminalnej takich osób i ich piętnowania. Z pewnością słuszne wydają się próby odizolowania prawnego osób o skłonnościach pedofilskich od dzieci poprzez zakaz wykonywania profesji, w których miałyby one kontakt z dziećmi" - powiedział PAP Oliveira. Rządowy projekt nowelizacji popierają przedstawiciele stowarzyszeń i organizacji prorodzinnych. Nuno Cardoso Dias z Portugalskiego Stowarzyszenia Rodzin Wielodzietnych (APFN) uważa, że nowe prawo nie spowoduje ani "publicznego kamienowania", ani "polowania na czarownice". Twierdzi, że pozwoli ono ostrzec rodziców przed osobami potencjalnie niebezpiecznymi dla dzieci. Zaznacza, że proponowane przez rząd przepisy już dawno powinny obowiązywać w Portugalii. "Jedynym niebezpieczeństwem w nowelizacji prawa jest +uśpienie+ rodziców, którzy jeśli dowiedzą się, kto w ich okolicy jest potencjalnie niebezpieczny dla ich dzieci, przestaną dostrzegać zagrożenia ze strony innych osób, pedofilów bez wyroku sądowego" - powiedział PAP Dias. Przedstawiciel APFN przyznaje, że materia jest delikatna i trudna z technicznego punktu widzenia do zrealizowania. Podkreśla jednak, że rejestr pedofilów powinien być jak najszybciej dostępny.