Zgodnie z badaniem 72-letni urzędujący prezydent, który wywodzi się z centroprawicowej Partii Socjaldemokratycznej (PSD), zdobył między 57 a 62 proc. głosów. Oznacza to, że Rebelo de Sousa wywalczył reelekcję już w pierwszej turze wyborów. Drugie miejsce, zgodnie z sondażem, zajęła była eurodeputowana Ana Gomes, związana z rządzącą Partią Socjalistyczną (PS). Na centrolewicową polityk, która w wyborach nie była jednak oficjalną kandydatką swojego ugrupowania, oddało głos 13-16 proc. uczestniczących w niedzielnym głosowaniu. Według exit poll za Gomes uplasował się lider uważanej za skrajnie prawicową partii Chega Andre Ventura. Otrzymał on od 9 do 12 proc. poparcia. "Obywatele nie przestraszyli się COVID-19" Według Portugalskiego Uniwersytetu Katolickiego, który przeprowadził badanie, niedzielne wybory prezydenckie miały podobną frekwencję, jak poprzednie w 2016 roku. Zgodnie z exit poll frekwencja wyniosła od 45 do 50 proc, a w 2016 roku sięgała ponad 48 proc. Zjawisko stosunkowo wysokiej, jak na warunki epidemii COVID-19, frekwencji wyborczej potwierdziła w ciągu dnia również Państwowa Komisja Wyborcza. Jej przedstawiciele wskazali jednak, że na kilka godzin przed zamknięciem lokali wyborczych liczba osób oddających głosy wyraźnie spadła. - Gdyby okazało się, że frekwencja była dziś wyższa niż w 2016 roku, to zważywszy na trudności związane z epidemią, możemy mówić o sukcesie naszej demokracji. Obywatele nie przestraszyli się bowiem COVID-19 - powiedział krótko przed zamknięciem lokali wyborczych prezydent Marcelo Rebelo de Sousa.