W efekcie szalejących od soboty pożarów szybko rośnie liczba ofiar i poszkodowanych. Od ponad doby liczba zabitych przez żywioł utrzymuje się na tym samym poziomie 64 osób, ale przybyło prawie 50 rannych. Ich łączna liczba wynosi już 204. Z szacunków władz obrony cywilnej i straży pożarnej wynika, że żywioł pochłonął już blisko 40 tys. hektarów lasów i gruntów rolnych. Zdaniem Soaresa, podpalenie było prawdopodobnym powodem pożaru, który w sobotnie popołudnie wybuchł w miejscowości Pedrogao Grande w dystrykcie Leiria. “Wszystko wskazuje na to, że nie warunki atmosferyczne, ale działanie człowieka spowodowało tę ogromną tragedię" - powiedział. W niedzielę przedstawiciel policji poinformował, że głównym powodem kataklizmu było uderzenie pioruna w jedno z drzew w lesie koło Pedrogao Grande. Szef portugalskich strażaków przekazał jednak, że dokonana przez niego analiza wyklucza, aby ogień pojawił się w efekcie wyładowań atmosferycznych. “Burza z piorunami nadeszła dwie godziny po pojawieniu się pierwszego ognia. Pożar miał już wtedy duże rozmiary" - ocenił. Żywioł rozprzestrzenia się szybko m.in. na skutek porywistego wiatru. W poniedziałek kataklizm dotknął również dwa inne dystrykty: Coimbra i Castelo Branco. Od wtorku strażacy prowadzą walkę z ogniem w okolicach miasta Gois w dystrykcie Coimbra. W regionie tym policja zamknęła kilka dróg. W środę w gaszeniu ognia w środkowej Portugalii bierze udział ponad 2300 osób z wykorzystaniem 800 wozów strażackich oraz 22 maszyn lotniczych, w tym samolotów, które przysłały Włochy, Hiszpania, Francja oraz Maroko. Szacuje się, że w dalszym ciągu poza swoimi domami przebywa kilkuset mieszkańców około 40 wsi położonych w środkowej części kraju. Według obrony cywilnej, w ciągu ostatniej doby pomoc medyczną i psychologiczną otrzymało tam blisko tysiąc osób. Z Lizbony Marcin Zatyka