Zgodnie z piątkowym werdyktem sądu niebawem ruszą osobne procesy w wielowątkowej sprawie prowadzonej pod nazwą "Operacja Markiz". Będą dotyczyć m.in. fałszerstw, nadużywania urzędów, nielegalnego posiadania broni przez osoby z bliskiego otoczenia Socratesa, a także znanego portugalskiego przedsiębiorcy Ricardo Salgado. Były premier ma odpowiadać za domniemane fałszowanie dokumentów i pranie pieniędzy. Według prokuratury do większości przestępstw, o które jest oskarżany Socrates, doszło w latach 2005-2011, czyli w okresie kiedy socjalistyczny polityk stał na czele rządu. Według aktu oskarżenia premier w zamian za pomaganie niektórym spółkom w wygrywaniu przetargów publicznych miał otrzymywać nielegalnie wynagrodzenie. Jednym z płatników łapówek dla premiera miał być również rząd Wenezueli Hugo Chaveza. Jose Socrates: Jestem niewinny, złóżcie samokrytykę Sąd w piątkowym orzeczeniu stwierdził, że Socrates brał udział w korupcji i przyjął 1,7 mln euro, ale zastrzegł, że czyn ten zgodnie z portugalskim prawem jest już przedawniony, a były premier nie będzie z tego tytułu sądzony. Pomimo potwierdzenia przez sąd, iż Socrates dopuścił się korupcji, były premier po wyjściu z sali określił siebie mianem "osoby niewinnej, której dobre imię było szargane przez siedem lat". Wezwał też dziennikarzy do złożenia samokrytyki za "bezpodstawne oskarżenia" wobec swojej osoby. Wprawdzie już pod koniec 2017 r. Socrates usłyszał pierwsze zarzuty, ale dochodzenie w ramach "Operacji Markiz" stale się przedłużało z powodu nowych dowodów w sprawie, a także zmiany sędziego odpowiedzialnego za śledztwo. Dalsze opóźnienia pojawiły się wraz z pandemią COVID-19. Jose Socrates, który nie przyznaje się do winy, przez blisko 10 miesięcy, do września 2015 r. przebywał w więzieniu w Evorze. Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!