Jakub Oworuszko, Interia: Co unijne porozumienie oznacza dla Polski, dla "zwykłych obywateli"? Piotr Müller, rzecznik rządu:- Do Polski w najbliższych latach trafią największe środki w historii naszej obecności w Unii Europejskiej. Zrealizujemy również bardzo duży plan finansowy ze środków rządowych i właśnie dzięki rozstrzygnięciom z Brukseli obok tego będzie ten drugi strumień - europejski. W najbliższych tygodniach przedstawimy szczegóły dotyczące nowego planu gospodarczego, który będzie realizowany ze środków rządowych. Będzie to wieloaspektowy program, pracujemy nad jego szczegółami. Unijny kompromis to także kwestia pewnej stabilizacji w UE, bo w ostatnich miesiącach emocje były bardzo duże. Cieszę się, że zostało to zakończone oraz że otrzymaliśmy gwarancje, które są może nie w smak niektórym stronom sceny politycznej, ale są dobre dla Polski i UE. Czy wszystkie postulaty Polski zostały spełnione? - Wracamy z realizacją wszystkich postulatów, które były przedstawione przed szczytem. Po drugie, mamy gwarancję co do kwestii związanych z zasadami wydatkowania środków budżetowych i najważniejsze - mamy najlepszy w historii budżet z UE. To dosyć zabawne, bo wystarczy prześledzić wypowiedzi opozycji z ostatnich tygodni, która mówiła, że "mamy najlepszy budżet w historii, czemu go wetujecie?". Czy teraz też to powiedzą, doceniając negocjacje premiera Mateusza Morawieckiego? Przecież weto nigdy nie było celem samym w sobie, weto to narzędzie do negocjacji. Opozycja musi to wreszcie zrozumieć. - W pewnych momentach trzeba ten twardy instrument negocjacyjny wykorzystać, by na koniec dnia mieć najlepszy budżet w historii oraz regulacje zabezpieczające przed jego arbitralnym ograniczaniem. Jestem ciekawy, jakich argumentów będzie używać teraz opozycja, może powiedzą jednak, że budżet nie jest najlepszy. Czytaj też: Jest porozumienie w sprawie unijnego budżetu Porozumienie chciała zablokować Holandia, w czwartek sytuacja zrobiła się napięta. Jak trudne - w porównaniu do poprzednich - były te negocjacje? - Premier Węgier Viktor Orban celnie określił je najtrudniejszymi w jego politycznej karierze, on jest od wielu lat w polityce europejskiej i niejedną trudną batalię stoczył. Natomiast weźmy pod uwagę, że posiedzenie Rady Europejskiej jest pewnego rodzaju podsumowaniem tych negocjacji. Opinia publiczna widziała część z nich, choćby spotkania z premierem Orbanem, ale w międzyczasie była część niewidoczna dla mediów, czyli wielomiesięczne negocjacje, które wykuwają porozumienie. Ono zostało przedstawione w takiej formie na RE i co istotne - zostało przyjęte bez żadnych zmian do naszej propozycji, mimo że Holandia faktycznie próbowała przez jakiś czas oponować. Pewną rolę w negocjacjach odegrał prezydent Andrzej Duda, który dzień przed szczytem spotkał się w Pradze z prezydentem Czech. - Tak, trzeba podziękować panu prezydentowi, który wsparł nasze działania, jeśli chodzi o Grupę Wyszehradzką. To również trzeba podkreślić, bo niektórzy obserwatorzy próbowali wbić klin pomiędzy członków V4, a tak naprawdę Grupa mówiła jednym głosem. Dwa państwa wskazywały wprost na groźbę weta, natomiast pozostali partnerzy - Czesi i Słowacy - też nas wsparli. Podobne stanowisko mieliśmy również z Czechami w negocjacjach klimatycznych. Negocjacje klimatyczne trwały całą noc, szybciej osiągnięto kompromis ws. budżetu. - W nocy mieliśmy pewne kwestie do rozstrzygnięcia i one ostatecznie są na korzyść Polski. Wydawałoby się może, że to sprawy techniczne, ale dla nas istotne - sposób handlu emisjami do dwutlenku węgla - w praktyce Polska zyska dodatkowe środki finansowe i będzie miała bardziej optymalne wskaźniki pod kątem liczenia środków na transformację klimatyczną. - Ważne jest to, że te zasady są uczciwe i sprawiedliwe. O to apelowaliśmy. Przedstawiciele innych państw mówili wprost, że rozumieją inny punkt startowy Polski. Zupełnie inną sytuację ma Francja - która ma gigantyczne udziały w produkcji energii atomowej, czy państwa, które wykorzystują zasoby naturalne w energetyce takie jak woda - a inną Polska, która nie ma elektrowni atomowej i dopiero buduje kolejne elektrownie ze źródeł odnawialnych. Unijny kompromis krytykuje koalicjant PiS - Solidarna Polska. Czy Zjednoczonej Prawicy grozi rozpad? - Liczę, że do tego nie dojdzie, bo siłą Zjednoczonej Prawicy jest właśnie to, że jest zjednoczona, że składa się z różnych partii prawicowych, mamy wspólne cele, które nas łączą. Celem jest reformowanie Polski. Oczywiście różnice będą się zdarzały, ale na koniec trzeba zawrzeć porozumienie programowe i pamiętać, że największą partią w koalicji jest Prawo i Sprawiedliwość. Jestem przekonany, że do żadnego zrywania koalicji nie dojdzie. Różnice zdań są siłą naszego obozu politycznego, ale czasem to też po prostu emocje. Czytaj też: "To błąd. Przed taką decyzją konsekwentnie przestrzegaliśmy". Ziobro krytykuje Czy te różnice zdań zostaną wyjaśnione podczas wspólnego spotkania premiera, prezesa PiS oraz Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry? - Te kwestie były wyjaśniane wcześniej. Nie bez powodu odbyło się najpierw spotkanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego z premierem Viktorem Orbanem, a następnie z udziałem naszych koalicjantów. Tam było jasno przedstawione, z jakimi konkluzjami jedziemy, oni treść konkluzji znali. Strategia negocjacyjna była zaakceptowana przez kierownictwo PiS i w pełni zrealizowana na szczycie. Rozmawiał Jakub Oworuszko, Bruksela