Podpisano trzy dokumenty: pierwszy - między USA, Izraelem i ZEA, drugi - między USA, Izraelem i Bahrajnem oraz trzeci o nazwie "układy Abrahama", pod którym podpisy złożyli przedstawiciele wszystkich stron. Przemawiając z balkonu Białego Domu prezydent Donald Trump ocenił, że wynegocjowane za pośrednictwem USA porozumienia "zmienią bieg historii". Nazwał je "wielkim krokiem, dzięki któremu ludzie różnych religii i różnego pochodzenia żyć będą razem w pokoju i dobrobycie". Tym samym ZEA i Bahrajn dołączyły do Egiptu i Jordanii, które do tej pory jako jedyne arabskie państwa zawarły porozumienia pokojowe z Izraelem. Umowy - które budzą sprzeciw strony palestyńskiej - przewidują otwarcie ambasad oraz rozwój współpracy gospodarczej. Władze ZEA liczą, że ich umowa umożliwi zakup amerykańskich myśliwców F-35. W imieniu USA dokumenty podpisał Trump. Izrael reprezentował premier Benjamin Netanjahu, a na czele delegacji ZEA i Bahrajnu stali szefowie dyplomacji tych państw - Abdullah bin Zajed al-Nahjan oraz Abdullatif al-Zajani. "Wielka zdrada" Zdania na temat porozumienia były podzielone od kiedy prezydent USA Donald Trump poinformował o zamiarze wspierania nawiązania stosunków dyplomatycznych między tymi trzema krajami. Premier Izraela Benjamin Netanjahu nazwał to porozumienie "nową erą pokoju". Iran określił je jako "wielką zdradę", a Palestyńczycy - jako "cios w plecy" - wskazywano. Król Bahrajnu Hamad ibn Isa al-Chalifa powtórzył uznał z kolei, że konieczne jest osiągnięcie uczciwego i trwałego pokoju między państwem żydowskim i Palestyńczykami, opartym na rozwiązaniu dwupaństwowym. Potężny spór w regionie Przedstawiciel Autonomii Palestyńskiej powiedział agencji AFP, że porozumienie to jest "wbiciem noża w plecy narodu palestyńskiego". Radykalny Hamas, który kontroluje Strefę Gazy ogłosił, że umowa ta jest "aktem agresji", który wyrządza "wielką szkodę" sprawie palestyńskiej. Doradca parlamentu Iranu ds. zagranicznych i były wiceszef dyplomacji tego kraju Hosejn Amir-Abdollahian napisał na Twitterze, że normalizacja stosunków Bahrajnu z Izraelem to "wielka zdrada". "Nieostrożni przywódcy ZEA, Bahrajnu nie mogą otwierać drogi syjonistycznym spiskom. Powinni wyciągnąć lekcję z historii. Jutro będzie za późno!" - głosi tweet. Bahrajn to drugie bliskowschodnie państwo, które osiągnęło w tym roku porozumienie z Izraelem przy mediacji USA. Władze tego kraju - bogatej wyspiarskiej monarchii położonej w Zatoce Perskiej - od dłuższego czasu wysyłały sygnały o gotowości do normalizacji relacji z państwem żydowskim. 13 sierpnia Trump - również jako pierwszy - ogłosił, że Izrael i Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA) nawiążą stosunki dyplomatyczne w ramach umowy, którą negocjowały również Stany Zjednoczone. Amerykański prezydent powiedział wtedy dziennikarzom, że liczy na to, iż dzięki "przełamaniu lodów" inne arabskie i muzułmańskie kraje pójdą za przykładem ZEA.