Wyników wyborów nie uzna "większość naszych partnerów, a są to Stany Zjednoczone, Kanada i państwa UE" - powiedział szef państwa, który uczestniczył we Francji w obchodach setnej rocznicy zakończenia I wojny światowej. "Zdecydowane oświadczenie naszych partnerów, Polski, którzy apelują o nowe sankcje, potwierdza, że nikt nie uzna wyników tych wyborów. Są one brutalnym naruszeniem mińskich porozumień. Z drugiej strony jest też apel dotyczący odpowiedzialności Federacji Rosyjskiej jako organizatora tych wyborów" - oświadczył Poroszenko cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Prezydent poinformował ponadto, że rozmawiał o sytuacji w Donbasie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. "Omówiliśmy propozycje Ukrainy na temat rozmieszczenia sił pokojowych na okupowanych terytoriach Donbasu i wsparciu stanowiska Ukrainy przez naszych partnerów z formatu normandzkiego" - powiedział. Format normandzki to rozmowy o konflikcie w Donbasie toczone przez Ukrainę, Francję, Niemcy i Rosję. "Uważam, że jedynie siły pokojowe są w stanie zapewnić realizację porozumień mińskich, wstrzymanie ostrzałów i zmuszenie Rosji do wypełniania jej zobowiązań" - oświadczył. Poroszenko ocenił, że "bez sensu jest umawianie się z krajem, który nie realizuje zapisanych na papierze zobowiązań, pod którymi widnieją podpisy prezydenta bądź pełnomocnika Rosji w randze ambasadora". Szef państwa ukraińskiego przekazał również, że 16 listopada w Waszyngtonie odbędzie się posiedzenie komisji ds. partnerstwa strategicznego Ukraina-USA, która będzie obradowała m.in. nad wyborami w Donbasie. W niedzielę mieszkańcy Donbasu wybierali nowych liderów oraz członków Rad Ludowych, czyli parlamentów. Ukraina i Zachód uznają to głosowanie za nielegalne i sprzeczne z porozumieniami mińskimi w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie. Moskwa jest odmiennego zdania. Separatyści z dwóch tzw. republik, donieckiej i ługańskiej, ogłosili datę wyborów we wrześniu, po śmierci w zamachu bombowym 31 sierpnia w Doniecku przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej Ołeksandra Zacharczenki. Przeciwko tej decyzji zaprotestowało ukraińskie MSZ, które nazwało wybory prowokacją Rosji. We wrześniu specjalny przedstawiciel USA ds. Ukrainy Kurt Volker oświadczył, że wybory w Donbasie są nielegalne i naruszają mińskie porozumienia dotyczące tego konfliktu. Zamiar przeprowadzenia wyborów potępiły także państwa UE, w tym Polska. Według Moskwy z kolei wybory nie są złamaniem porozumień pokojowych z Mińska. Porozumienia w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie, które zawarto we wrześniu 2015 r. w Mińsku na Białorusi, przewidują przedterminowe wybory władz lokalnych w kontrolowanych przez separatystów częściach obwodów donieckiego i ługańskiego. Porozumienie to podpisali przedstawiciele Ukrainy, Rosji, OBWE oraz wysłannicy separatystów. Władze ukraińskie stoją jednak na stanowisku, że wybory mogą odbyć się jedynie wtedy, gdy Ukraina będzie kontrolowała opanowane przez separatystów odcinki swojej granicy z Rosją, a jej terytorium opuszczą obce formacje wojskowe. Przed wyborami w Donbasie powinny się także zakończyć działania bojowe, a głosowanie powinno się odbywać pod nadzorem obserwatorów międzynarodowych oraz w zgodzie z ukraińskim prawem. Warunki te nie zostały spełnione. Jarosław Junko