Według służb ratunkowych zagrożone pożarami są głównie osoby na północnej części wyspy. Ewakuowani spędzili noc w sześciu ośrodkach przygotowanych przez regionalną obronę cywilną. W poniedziałek rano z żywiołem walczyło na hiszpańskiej wyspie 700 strażaków oraz wolontariuszy, wspieranych przez 16 samolotów gaśniczych. "Sytuacja jest bardzo poważna. Ogień rozprzestrzenia się bardzo szybko. W chwili obecnej nie występują przesłanki, aby twierdzić, że żywioł zostanie szybko opanowany" - poinformowała w komunikacie regionalna straż pożarna. Przedstawiciele obrony cywilnej Wysp Kanaryjskich przyznali, że prowadzona w nocy z niedzieli na poniedziałek akcja gaszenia ognia okazała się nieskuteczna, pomimo iż brało w niej udział 400 strażaków i panowały stosunkowo korzystne warunki atmosferyczne. "Wraz z postępowaniem żywiołu nad ranem konieczna była ewakuacja kolejnych osób z miejscowości Valleseco, Saucillo, Galdar, Piletas oraz Troya" - poinformowały służby ratunkowe. Pożar na Gran Canarii wybuchł w sobotę w lesie koło miejscowości Vallesco. Ogień szybko rozprzestrzenił się po parku krajobrazowym Tamadaba. Szacuje się, że do godzin południowych w poniedziałek na Gran Canarii spłonęło ponad 4 tys. hektarów lasu.