Bilans może okazać się jeszcze wyższy - podały źródła w pakistańskich służbach bezpieczeństwa. Poprzedni bilans mówił o 40 ofiarach śmiertelnych. Samochód wyładowany ponad toną materiałów wybuchowych staranował bramę hotelu - powiedział wysoki funkcjonariusz pakistańskiej policji Asghar Raza Gardazi. Rannych zostało około 200 osób. Są wśród nich kobiety i dzieci i co najmniej 10 cudzoziemców, m.in. z Niemiec, Arabii Saudyjskiej, Maroka i Afganistanu; cudzoziemcy często korzystają z islamabadzkiego Marriotta. Wśród poszkodowanych nie ma Polaków - podała polska ambasada. Prezydent Asif Ali Zardari i premier Yousuf Raza Gilani w oświadczeniu zdecydowanie potępili zamach. - Jest to terroryzm i musimy walczyć z nim razem jako naród - powiedział dziennikarzom szef pakistańskiego ministerstwa spraw wewnętrznych Rehman Malik w szpitalu, do którego przywożono rannych. Według świadków i policji w wysoką metalową bramę hotelu wjechała ciężarówka. Do zamachu doszło wieczorem, około godziny 20 czasu miejscowego (16 czasu polskiego), kiedy zapełniają się restauracje. Telewizja pokazała płomienie i dym wydobywające się z budynku oraz ambulanse spieszące z pomocą ofiarom zamachu. Według świadków runęły sufity w hotelowym lobby i w restauracji, a przed hotelem zniszczonych zostało kilkadziesiąt samochodów. Wybuch przed hotelem pozostawił rozległy krater, głęboki na 10 m, i uszkodził budynki w promieniu kilkuset metrów. W hotelu liczącym 290 pokoi nadal znajdują się ludzie; do wydostania ich sprowadzono dźwig. Marriott w Islamabadzie był już wcześniej dwukrotnie sceną zamachów bombowych. Sobotni zamach wydaje się najpoważniejszy w stolicy Pakistanu, odkąd kraj przystąpił do amerykańskiej kampanii przeciwko islamskim bojownikom w końcu 2001 roku. Pakistan w ostatnich tygodniach przeżywa falę przemocy w następstwie ofensywy wojska przeciwko rebeliantom i bojownikom powiązanym z Al-Kaidą, którzy odpowiedzieli zamachami na ofensywę sił bezpieczeństwa. Do zamachu doszło w krótkim czasie po pierwszym wystąpieniu w parlamencie nowego prezydenta Pakistanu Asifa Alego Zardariego, który zapowiedział, że Pakistan musi powstrzymać bojowników od wykorzystywania jego terytorium do ataków w innych krajach. Oświadczył również, że Pakistan nie będzie tolerować żadnego naruszania jego terytorium w imię walki z bojownikami. Zardari wcześniej obiecywał, że Pakistan nadal będzie się angażować w prowadzoną przez Stany Zjednoczone walkę z terroryzmem, nawet jeśli nie cieszy się to poparciem społeczeństwa. Sobotni atak był trzecim z zamachów na amerykańskie hotele sieci Marriott w Islamabadzie. Doszło do niego w czasie, kiedy USA nasiliły działania przeciwko Al-Kaidzie i protalibskim bojownikom, którzy mają kryjówki na terenach pasztuńskich Pakistanu, w rejonie graniczącym z Afganistanem. Północno-zachodni Pakistan stał się - zdaniem specjalistów - "nowym frontem walki z terroryzmem". Amerykański dziennik "New York Times" pisał w czwartek, że prezydent George W. Bush w lipcu potajemnie zezwolił, bez ubiegania się o zgodę Islamabadu, na operacje specjalnych sił amerykańskich na terenach północno-zachodniego Pakistanu. M.in. 3 września na terytorium pakistańskiej Północno- Zachodniej Prowincji Granicznej dokonały operacji stacjonowane w sąsiednim Afganistanie siły międzynarodowe. Zginęło 15 osób, w tym kobiety i dzieci. Atak wywołał w Pakistanie falę oburzenia i protestów. W dwa dni później co najmniej cztery osoby poniosły śmierć, a pięć zostało poważnie rannych w wyniku ataku przeprowadzonego z amerykańskiego samolotu bezzałogowego w Północnym Waziristanie. Samobójczy zamach w Islamabadzie potępił Biały Dom, nazywając go "przypomnieniem groźby, która może dotyczyć nas wszystkich". - Stany Zjednoczone zdecydowanie potępiają terrorystyczny atak, którego dokonano w Islamabadzie - powiedział rzecznik Białego Domu Gordon Johndroe. - Stany Zjednoczone staną razem z demokratycznie wybranym rządem Pakistanu w odpowiedzi na to wyzwanie. Prezydent Bush ma się spotkać z Zardarim we wtorek, przed posiedzeniem Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Miliband nazwał zamach "szokującym", "haniebnym aktem, który wzmocni chęć walki z przemocą i ekstremizmem w Pakistanie".