- Ponad 10 tys. osób przeszło wczoraj (w sobotę) przez przejście graniczne Ras Jedir na granicy libijsko-tunezyjskiej - poinformował agencję AFP Mondżi Slim, szef oddziału Czerwonego Krzyża w Bin Kirdan, pierwszym tunezyjskim mieście tuż za granicą. W ciągu tygodnia ponad 40 tys. ludzi, w tym ponad 15 tys. Egipcjan, przekroczyło to przejście graniczne. Exodus trwa. - Mamy do czynienia z kryzysem humanitarnym; możliwości przyjmowania uchodźców zostały już przekroczone - ludzie śpią na zewnątrz. Wzywam cały świat, aby pomógł w rozwiązaniu tego problemu. Cały świat musi się zmobilizować, żeby pomóc Egiptowi w repatriacji swych obywateli - podkreślił Slim. Masowy exodus z Libii, gdzie od połowy lutego trwa rewolta przeciwko reżimowi Muammara Kadafiego, rozpoczął się 20 lutego. Syn Kadafiego, Saif al-Islam, stwierdził w sobotnim wywiadzie dla telewizji Al-Arabija, że w Libii widać już "oznaki wojny domowej i ingerencji z zewnątrz". Odpowiedzialnością za rewoltę w Libii obciążył "cudzoziemców", w tym Egipcjan i Tunezyjczyków. Według zachodnich mediów, Muammar Kadafi zabarykadował się w Trypolisie z ostatnimi lojalnymi jednostkami wojska i zwolennikami. Z informacji libijskiej opozycji wynika, że w znacznej mierze utracił kontrolę nad resztą kraju. Podobno nawet w niektórych dzielnicach Trypolisu lojalne wobec reżimu siły bezpieczeństwa i milicje nie panują nad sytuacją.