Kiedy 70-letni Kim Ik-Je zaczyna szlochać, operator wyłącza kamerę i pozwala mu się wziąć się w garść. Nagranie odbywa się w księgarni mężczyzny w Seulu. Sprzęt obsługuje pracownik Czerwonego Krzyża. Kim to jeden z ponad 65 tysięcy starszych Koreańczyków z Południa, którzy czekają na szansę połączenia się ze swoja rodziną z Korei Północnej. Zdaje sobie sprawę, że pewnie nigdy do tego nie dojdzie, ale wciąż ma nadzieję, że brat albo jego krewni kiedyś zobaczą nagranie. Miliony mieszkańców Półwyspu Koreańskiego zostały rozdzielone w czasie wojny w latach 1950-1953. Wielu z nich zmarło, i nie zdążyło usłyszeń ani zobaczyć krewnych po drugiej stronie granicy. Teraz, choć część z nich będzie miało taką okazję. Spotkanie ma się odbyć pod koniec października w górskiej miejscowości w Korei Północnej. Będzie to dopiero drugie takie wydarzenie od pięciu lat. W sumie szansę zobaczenia bliskich miało lub dopiero będzie mieć 200 rodzin. 70-letni Kim należy do młodszej wiekowo grupy, ale szansa, że zostanie wytypowany na spotkanie jest nikła. Przedstawiciele Czerwonego Krzyża, którzy realizują projekt wideo, wciąż mają nadzieję, że Korea Północna zgodzi się na przekazanie taśm. Phenian ma duże doświadczenie w manipulowaniu problemami rozdzielonych rodzin w celach politycznych. Władze niejednokrotnie nie wyrażały zgody na organizację zjazdów, albo odwoływały je w ostatniej chwili. - Szczerze mówiąc, wątpię, że mój brat albo jego krewni zobaczą ten film przed moją śmiercią - powiedział w rozmowie z AFP Kim Ik-Je. - Zgodziłem się na nagranie, bo to jedyna możliwość przekazania kilku słów - dodał. W listopadzie 1950 r., pięć miesięcy po rozpoczęciu wojny, Kim uciekł z matką i trzema młodszymi braćmi z rodzinnego domu na Północy. Miał wtedy zaledwie pięć lat. Ojciec, właściciel firmy transportowej, i starszy brat, którego tak bardzo Kim chce teraz zobaczyć, zostali po drugiej stronie granicy. Z informacji, do których dotarł mężczyzna wynika, że jego ojciec był prześladowany, a potem zmarł. Brat ma teraz 74 lata.- Nie mogę opisać, jak jest mi smutno z powodu tak długiej rozłąki - mówi Kim w filmie.W ciągu ostatnich trzech lat zespoły Czerwonego Krzyża nagrały ponad 4 tys. takich wiadomości. Z powodu wzrostu śmiertelności wśród oczekujących na spotkania z rodzinami, udało się uzyskać dodatkowe środki finansowe, które pozwolą nagrać kolejne 10 tys. wideo do końca tego roku. - Czujemy presję czasu - powiedział Jung Jae-Eun, pracownik Czerwonego Krzyża, który zajmuje się rozdzielonymi rodzinami. - Wiele osób to ludzie już niedołężni, i wielu z nich może umrzeć w ciągu dziesięciu lat - wytłumaczył w rozmowie z AFP.Równocześnie realizowany jest inny projekt. Setki osób dostarcza próbki DNA. - Dane będą skutecznym narzędziem do sprawdzania w przyszłości relacji rodzinnych oraz pewnie okażą się pomocne w rozstrzyganiu sporów prawnych - wyjaśnił Jung Jae-Eun. Zdaniem prawników, ewentualne zjednoczenie półwyspu może wywołać falę roszczeń spadkowych po obu stronach.