Minister przedsiębiorczości i technologii w poniedziałek w Berlinie spotkała się z niemieckim ministrem gospodarki i energii Peterem Altmaierem. Rozmawiano m.in. o propozycji Komisji Europejskiej ws. budżetu na przyszłą perspektywę 2021-2027. "Zgodnie z pierwszą, zaprezentowaną w ubiegłym tygodniu propozycją budżetu, Polska i Niemcy bardzo dużo tracą w porównaniu do tego obecnego. Jak powiedział mi minister Altmaier to dobra podstawa do zbudowania koalicji negocjacyjnej między Polską a Niemcami. Zgodziliśmy się oboje, że jest to pierwsza propozycja Komisji Europejskiej, od której rozpoczną się negocjacje" - powiedziała Emilewicz. Minister zwróciła uwagę, że unijnemu komisarzowi ds. budżetu Guentherowi Oettingerowi zależy na tym, by negocjacje nt. przyszłych ram finansowych zakończyły się szybko, czyli jeszcze w tym roku. "My mówimy, nie tempo, nie czas, tylko jakość budżetu jest ważna" - podkreśliła Emilewicz. Szefowa MPiT rozmawiała z Altmaierem także o wzmocnieniu bilateralnych stosunków gospodarczych między Polską a Niemcami. "Zwróciliśmy uwagę, że obie strony mogą budować nowe relacje w branżach takich jak m.in. elekromobilność czy przy budowie baterii litowo-jonowych. Niemcy są zainteresowani mocniejszą współpracą w obszarze Przemysłu 4.0. Umówiliśmy się, że wskażemy inicjatywy, które to umożliwią - dodała. Emilewicz poinformowała, że Altmaier przyjął zaproszenie i przyjedzie do Polski na początku września. "Mam nadzieję, że wtedy kilka takich wspólnych inicjatyw będziemy mogli uruchomić" - podsumowała minister. Zgodnie z przedstawioną przez KE propozycją, Polska ma otrzymać 64,4 mld euro w ramach polityki spójności w nowym wieloletnim budżecie UE na lata 2021-2027. Cięcia wynoszące ponad 23 proc. oznaczają, że do Polski ma trafić 19,5 mld euro mniej niż obecnie. Maksymalne dopuszczalne cięcia (limit był ustanowiony na 24 proc.) dotknęłyby Węgry, Czechy oraz Estonię. Ponad 20 proc. środków mniej z funduszy spójności ma trafić też do Niemiec (-20,6 proc.) i Słowacji (-21,7 proc.). Cięcia dotkną w sumie 14 krajów członkowskich, w przypadku pięciu koperta ma się nie zmienić, a osiem może się cieszyć ze wzrostów. Poza Włochami (+6,4 proc.) i Hiszpanią (+5 proc.) są to też Grecja (+8 proc.), Cypr (+1,8 proc), a także Bułgaria i Rumunia (po 8 proc. wzrostu). Całkowity budżet na politykę spójności dla całej UE na lata 2021-2027 ma wynieść w zobowiązaniach i cenach bieżących (uwzględniających inflację) 373 mld euro. Polsce, która jest największym nowym krajem unijnym ma przypaść największa część tych środków 64,4 mld euro w cenach z 2018 roku lub 72,7 mld euro w cenach stałych (uwzględniających przyszłą inflację). Drugie pod tym względem Włochy mają otrzymać 38,5 mld euro (w cenach z 2018 roku), a trzecia Hiszpania 34 mld euro. Także na Wspólną Politykę Rolną KE zaproponowała przeznaczenie mniejszej kwoty niż w obecnym, dobiegającym końca budżecie. Budżet ten wyniesie 365 mld euro, jest to o 5 proc. mniej niż dotychczas w przeliczeniu na ceny bieżące z uwzględnieniem 2 proc. inflacji, lub 12 proc. w przeliczeniu na ceny stałe z 2018 r. Z tej sumy 265,2 mld euro ma być przeznaczone na dopłaty bezpośrednie dla rolników, 78,8 mld na wsparcie regionów wiejskich, a 20 mld na środki wsparcia rynkowego. Pula dopłat bezpośrednich dla polskich rolników to 21,2 mld euro w cenach bieżących (uwzględniających inflację), czyli ok. 1 proc. mniej niż w obecnym budżecie. W cenach stałych z 2018 r., bez uwzględnienia inflacji, nowy budżet na dopłaty bezpośrednie dla Polski ma wynieść 18,9 mld euro. Decyzję tę KE tłumaczy faktem, że polskie rolnictwo zbliża się do średniej UE. Z kolei inne kraje, gdzie poziom rozwoju rolnictwa jest niższy, jak np. Litwa, Łotwa i Estonia będą miały dopłaty zwiększone, natomiast inne - zmniejszone. Wielkości cięć w poszczególnych politykach w ramach przyszłego budżetu przedstawiane przez Komisję są od początku kwestionowane zarówno przez Parlament Europejski, jak i niezależnych ekspertów. Ich zdaniem ostateczne propozycje KE nie pokrywają się z tym, co 2 maja przedstawił komisarz ds. budżetu Guenther Oettinger. Krytycy wskazują też, że Komisja podając naprzemiennie sumy w wartościach bieżących i stałych zaciera rzeczywiste rozmiary cięć. Propozycję KE będą musiały przyjąć państwa członkowskie. Nie jest do tego konieczna jednomyślność, lecz większość kwalifikowana. Jednak sam wieloletni budżet UE musi być przyjęty jednogłośnie.