Z polskim europosłem skontaktował się dziennikarz TVN24. Jak opisywał wcześniej poseł, "na korytarzu jest dym, i nie wiadomo,czy terroryści są w środku". "Na korytarzach panuje cisza i pustka" - mówił poseł. J.T. Masiel nie był pewien, czy powinien opuścić swój pokój hotelowy, ostatecznie zdecydował się jednak na ewakuację. - Wyszedłem na zewnątrz wyjściem bezpieczeństwa - mówił poseł - gdzie już pokierowali mną żołnierze. Poinformowali mnie, że wewnątrz ukrywa się prawdopodobnie jeden terrorysta. Jak ocenia goszczący w TVN24 pułkownik jednostki GROM - i z czym zgadza się obserwujący już sytuację z zewnątrz hotelu europoseł - akcja prowadzona jest "wyjątkowo nieudolnie". " "Antyterroryści powinni wejść do hotelu i czyścić pokój po pokoju" - twierdzi pułkownik. - Nie widzę tutaj żadnych ewakuowanych - mówi poseł Masiel. - Są jednak karetki, więc jeśli ktoś byłby poszkodowany, pomoc udzielona byłaby bardzo szybko. W tej chwili nie ma informacji, aby wśród ofiar zamachów w Bombaju byli Polacy - powiedział w czwartek po północy rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Rzecznik poinformował, że rodziny osób przebywających w Bombaju mogą dzwonić pod numer dyżurny MSZ + 48 22 523 90 09. Pod tym numerem dyżurny MSZ będzie kierował do centrum operacyjnego, gdzie udzielane będą informacje. Na miejscu przebywa była minister pracy minister Anna Kalata. "Na tą chwilę wiadomo, że jest bezpieczna" - mówi jej przyjaciel, który skontaktował się z TVN24. W innym hotelu - Oberoy - uwięziony jest drugi Polak. Jego żona skontaktowała się z TVN24. Jak twierdzi, jej mąż wyłączył telefon i "ukrywa się w jakimś miejscu". Wysłał żonie SMSa, w którym pisał, że "znowu atakaują". Obecnie nie odbiera telefonów, jak twierdzi - by nie pozwolić się odnaleźć terrorystom. Kobieta twierdzi, że jej mąż "ma doświadczenie" i "wierzy, że sobie poradzi". Jak donosi TVN24, na "Kontakt24" dotarł e-mail donoszący o kolejnych Polakach uwięzionych w Taj Mahal. Chodzi o rodziców osoby piszącej e-mail. "Z matką mam kontakt SMS-owy, z ojcem żadnego. Rodzice zostali rozdzieleni" - brzmi treść e-maila. Również Paszkowski powiedział, że zadzwoniła do niego kobieta, której rodzice są w Bombaju. Zapewne chodzi o tą samą osobę, która skontaktowała się z TVN24. Jak mówiła rodzice rozdzielili się: ojciec jest bezpieczny, natomiast matka znajduje się w jednym z hoteli, w których doszło do zamachów terrorystycznych. Z telewizją TVN24 skontaktował się polski konsul w Bombaju, Janusz Byliński. Konsul nie wyklucza, że Polaków może być więcej. Jak twierdzi, "zagrożenie terrorystyczne jest raczej opanowane". Jak donosi telewizja TVN24, 4 terrorystów zostało zabitych. Jak czytamy w depeszy PAP, "Cała delegacja parlamentu jest zlokalizowana i zdrowa, ale sytuacja jest bardzo chaotyczna - to oświadczenie źródeł prasowych w PE. W delegacji było ośmiu europosłów, 7 członków delegacji i trzech tłumaczy. Nikomu nic się nie stało, ale niektórzy nie mogą opuścić miejsc, w których się znajdują - podały źródła. Co najmniej 80 osób zginęło, a 250, w tym jeden eurodeputowany, odniosło obrażenia w środowych zamachach terrorystycznych w Bombaju - podały źródła szpitalne. Według telewizji CNN napastnicy przetrzymują zakładników w hotelu "Taj Mahal". Podczas zamachów został ranny deputowany Parlamentu Europejskiego, wchodzący w skład oficjalnej delegacji przebywającej w Indiach - powiedziała rzeczniczka hiszpańskiego eurodeputowanego Ignasi Guardansa, który stał na czele delegacji. W skład delegacji wchodzi 8 eurodeputowanych: 2 Niemców, 2 Brytyjczyków, Hiszpan, Belg, Węgier i Polak".