Dziennikarza przewieziono do szpitala, gdzie - jak powiedział - lekarze stwierdzili u niego złamaną kość policzkową i wstrząs mózgu. Zaucha powiedział w TVN24, że pobicie było przypadkowe i nie miało związku z jego pracą. Do napadu doszło ok. 21.10 czasu moskiewskiego (19.10 czasu polskiego) w pobliżu domu, w którym mieszka, w południowo- zachodniej części stolicy Rosji. 42-letni Zaucha został zaatakowany na przejściu dla pieszych, gdy na zielonym świetle przechodził przez ulicę. Trzej napastnicy wyskoczyli z samochodu i pobili Polaka. Po ataku z powrotem wsiedli do auta i odjechali. Bezpośrednią przyczyną pobicia miał być fakt, że dziennikarz ośmielił się krzyknąć coś w kierunku samochodu, który prawie go potrącił. Zaucha powiedział, że czuje się już względnie dobrze, choć prawdopodobnie czeka go operacja i w szpitalu będzie musiał pozostać co najmniej 10 dni. Milicja prowadzi czynności wyjaśniające w związku z napadem.