Rzecznik izraelskiego MSZ Yigal Palmor potwierdził w e-mailu, że polski ambasador został wezwany do ministerstwa w Jerozolimie w poniedziałek. Według rzecznika, Jacek Chodorowicz został poproszony o przedstawienie stanowiska polskiego rządu i miał jednocześnie usłyszeć protest strony izraelskiej. Polskie MSZ twierdzi jednak, że spotkanie Jacka Chodorowicza nie miało aż tak ostrego charakteru. - Nasz ambasador w Izraelu został zaproszony, a nie wezwany do izraelskiego MSZ na spotkanie, co jest przyjętą formą w kontaktach dyplomatycznych. Ambasador zwrócił uwagę na suwerenną decyzję posłów - podkreśla w rozmowie z IAR zastępca dyrektora biura prasowego MSZ Rafał Sobczak. Jak dodaje, polski ambasador nie otrzymał w izraelskim ministerstwie żadnego oficjalnego protestu. Już wcześniej Izrael krytykował decyzję polskiego Sejmu. W poniedziałek w oświadczeniu izraelskie MSZ napisało, że zakaz uboju rytualnego jest nie do przyjęcia, a słowa krytyki powtórzył wczoraj rzecznik ministerstwa Yigal Palmor. - Życie Żydów już na zawsze stało się częścią polskiej historii. Tymczasem teraz Żydom nie będzie już wolno spełniać jednego z najstarszych i najważniejszych rytuałów - mówił. Z kolei premier Donald Tusk nazwał reakcję strony izraelskiej niestosowną. Minister Michał Boni polecił sprawdzić, czy jest możliwe prowadzenie uboju na potrzeby lokalnej społeczności. Mniejszości wyznaniowe twierdzą, że mają do tego prawo na podstawie przepisów regulujących stosunki między Polską a żydowską Gminą Wyznaniową. Dla wyznawców zarówno judaizmu jak i islamu rytualne zabijanie zwierząt jest częścią praktyk religijnych. INTERIA360: Rząd Izraela w ostrych słowach skrytykował Polskę