Władze w Warszawie przekonują, że wykonują wszelkie zalecenia wynikające z postanowienia Trybunału z 20 listopada 2017 roku. Sędziowie orzekli wówczas, że oprócz sytuacji wyjątkowej i bezwzględnie koniecznej do zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, Polska musi natychmiast zaprzestać wycinki w Puszczy Białowieskiej. Za złamanie tego zakazu grozi 100 tys. euro kary dziennie. "Polska zawiesiła działania z zakresu aktywnej gospodarki leśnej. Nie toczą się żadne prace z wykorzystaniem harwesterów. Drzewa są wycinane jedynie w miejscach, gdzie jest to niezbędne, by zapewnić bezpieczeństwo publiczne; są to takie miejsca, jak drogi publiczne i leśne, sąsiedztwo miejsc zamieszkanych przez ludzi, szlaki turystyczne, szlaki transportowe" - powiedział PAP dyplomata, referując pismo do KE. Władze w Warszawie dostały w listopadzie 15 dni na przesłanie do Komisji Europejskiej pisma, w którym miały być informacje o środkach, jakie zostały podjęte, by wypełnić postanowienie Trybunału. Rząd przesłał do Brukseli dokument w wyznaczonym terminie. KE zwróciła się jednak o dodatkowe wyjaśnienia. W odpowiedzi na to pismo Polska podkreśliła, że w takich miejscach jak np. drogi, szlaki turystyczne, czy sąsiedztwo domów bezpieczeństwo nie mogło zostać zapewnione innymi metodami niż wycinka, np. poprzez zakaz wstępu do lasu. "Codzienna aktywność zawodowa mieszkańców, transport materiałów, działania Straży Granicznej muszą być kontynuowane bez zakłóceń" - przekonuje rozmówca PAP. W piśmie podkreślono, że w pozostałych miejscach wprowadzono okresowe zakazy wstępu do lasu, zgodnie z zaleceniami Trybunału. Władze Polski wskazują przy tym, że ma to jednak negatywny wpływ na życie mieszkańców tych terenów, m.in. ze względu na ograniczenie ich możliwości zarobkowych i zmniejszony ruch turystyczny. Powołane zostały zespoły monitorujące stan bezpieczeństwa i obszary zagrożone w nadleśnictwach, by na bieżąco reagować, adekwatnie do stanu puszczy - informuje Warszawa. Wraz z przekazanym w piątek pismem do KE, Polska przesłała zdjęcia i mapy, które mają być materiałem potwierdzającym zapewnienia o wstrzymaniu wycinki. Zapowiedzi nowego ministra Nowy minister środowiska Henryk Kowalczyk mówił na początku stycznia, że Polska dostosuje się do zalecenia Trybunału Sprawiedliwości UE, by wstrzymać wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Spór o sposób ochrony puszczy rozgorzał, kiedy pod koniec 2015 roku leśnicy zaproponowali zmianę dotychczasowego planu urządzenia lasu (PUL) dla Nadleśnictwa Białowieża. W aneksie zaproponowano pięciokrotnie większe pozyskanie drewna niż zakładał wcześniejszy plan na lata 2012-2021 z limitem ponad 60 tys. metrów sześciennych na 10 lat. Po nowym roku zaproponowano nowy limit, tym razem trzykrotnie większy od pierwotnego, a ewentualna wycinka miała się ograniczać do cięć sanitarnych. Pod koniec marca 2016 roku poprzednik Kowalczyka Jan Szyszko zaakceptował większy limit cięć dla Nadleśnictwa Białowieża. Umożliwia on pozyskanie - do 2021 roku - maksymalnie do ok. 125 tys. metrów sześciennych drewna. Ministerstwo tłumaczyło, że cięcia są niezbędne ze względu na gradację kornika drukarza, który atakując świerki, doprowadził do ich zamierania. To z kolei - zdaniem resortu - spowodowało zanikanie cennych siedlisk i obszarów Natura 2000. Aktywiści Greenpeace wraz z sześcioma innymi organizacjami m.in. ClientEarth złożyli skargę do KE na działania resortu w Puszczy Białowieskiej. Pod koniec lipca 2017 roku Trybunał zastosował tzw. środek tymczasowy (na wniosek KE) o zaprzestanie wycinki w Puszczy, dopuszczając jedynie niezbędne cięcia wynikające z zachowania bezpieczeństwa publicznego. Pod koniec listopada TSUE oświadczył, że jeżeli Polska nie zaprzestanie wycinki, to będą jej grozić kary finansowe w wysokości 100 tys. euro dziennie. Gdyby KE uznała, że Polska nie przestrzega w pełni tego rozstrzygnięcia, będzie mogła zażądać nowego postępowania. Jeśli wówczas Trybunał potwierdzi, że wycinka jest kontynuowana, to nakaże Polsce zapłatę kary. Z Brukseli Krzysztof Strzępka