Minister Wronecka, która wcześniej pracowała między innymi jako unijny ambasador w Jordanii, odwiedziła nieoficjalny obóz dla uchodźców w okolicy miasteczka Tleil około dwóch kilometrów od granicy z Syrią. Mieszka tam w bardzo trudnych warunkach 150 osób. "Od Syryjczyków usłyszałam, że nie mogą podjąć legalnej pracy, bo nie zezwalają na to władze Libanu. Przebywają po prostu w tych namiotach, a czas płynie" - opowiadała po wizycie u syryjskich uchodźców. Takich obozowisk są w północnym Libanie setki. Mieszka w nich jednak tylko około 15 procent uchodźców. Większość zajmuje prowizoryczne schronienia, na które adaptuje się warsztaty, magazyny czy piwnice. Minister Wronecka złożyła wizytę u kilku takich rodzin. Pieniądze na wynajem MSZ przekazuje im przez Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. "Mieszkamy w 6 osób w garażu. Śpimy tu i gotujemy. Moje dzieci chorują z powodu grzybów i pleśni" - opowiadała Amna Ghanoum, która uciekła z okolic Homsu trzy i pół roku temu. Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej otrzymało z MSZ 12 milionów złotych na pomoc dla syryjskich uchodźców w Libanie. Program ma być realizowany do końca 2017 roku. Polscy pracownicy humanitarni pomagają także zabezpieczyć przed pożarami miejsca przebywania uchodźców i prowadzą mobilną klinikę, która odwiedza obozy i schronienia.