- Mam całkowite zaufanie do 21 krajów, które dziś przejmują dowództwo - powiedział dowództwa sił koalicji w Iraku gen. Ricardo Sanchez. Zapewnił, że sojusznicy nie pozwolą, by reżim Saddama Husajna powrócił. Minister obrony Jerzy Szmajdziński zapewnił, że wielonarodowa dywizja jest w Iraku po to, "aby przywrócić ten kraj mieszkańcom - wszystkim Irakijczykom - bez względu na religię, plemię, poglądy". Międzynarodowa dywizja pod dowództwem Polaków przejęła dziś kontrolę nad większością strefy centralno-południowej. Większością, bo Nadżaf zostanie przekazany 21 września. Oficjalnie powodem opóźnienia są braki w wyposażeniu hiszpańskiej brygady. Wiadomo jednak, że chodzi głównie o obawy, związane z bezpieczeństwem, szczególnie po piątkowym zamachu w Nadżafie, gdzie oprócz jednego z najważniejszych szyickich duchownych, zginęło do 120 osób. Szef sił koalicyjnych w Iraku gen. Ricardo Sanchez pytany, z czego wynika opóźnienie w przekazaniu dywizji międzynarodowej jednej z pięciu prowincji strefy - Nadżafu, odpowiedział, że wynika to z niestabilnej sytuacji w Nadżafie, a także z kłopotów w dostarczaniu sprzętu latynoskim żołnierzom, którzy mają czuwać tam nad bezpieczeństwem. O tym. kiedy Nadżaf przejdzie pod kontrolę międzynarodowej dywizji, Amerykanie powinni zdecydować około 10 września - powiedział gen. Sanchez. Strefa centralno-południowa obejmuje pięć prowincji. Karbala - pod kontrolą żołnierzy z Polski i Bułgarii, Wasit - Ukrainy, Kadihija - Hiszpanii i Dominikany, Babil - Polaków, Węgrów i Filipińczyków i Nadżaf. W Iraku przebywa ok. 2500 polskich żołnierzy, którzy pozostaną tam prawdopodobnie dwa lata. W sumie w strefie centralno-południowej będzie służyć 9000 żołnierzy z 25 krajów, pozostanie tam także wielu żołnierzy USA. Tyszkiewicz: zjednoczyliśmy się, aby pomóc - Państwa, które wystawiły kontyngenty do wielonarodowej dywizji centralno-południowej, zjednoczyły się, by pomóc Irakijczykom - powiedział dowódca dywizji gen. Andrzej Tyszkiewicz. - Wielonarodowa dywizja stała się faktem. Powstała z pomocą naszych amerykańskich przyjaciół i dzięki odważnym decyzjom dwudziestu jeden krajów. Mimo, że mamy różne mundury i flagi, zjednoczyliśmy się w jednym celu - chcemy pomóc Irakijczykom w zmazaniu śladów potwornej dyktatury Saddama Husajna i zbudowaniu podstawy pokojowego życia - mówił w Obozie Babilon podczas ceremonii przejęcia przez dywizję odpowiedzialności za strefę centralno-południową. - Około 9 tys. żołnierzy wielonarodowej dywizji wystarczy, by zapewnić spokój i bezpieczeństwo w strefie środkowo-południowej w Iraku - ocenia gen. Tyszkiewicz. - Amerykanie mieli tutaj co prawda trochę więcej wojska, ale sytuacja się ustabilizowała i uważamy, że 9 tys. żołnierzy wystarczy - powiedział Tyszkiewicz na konferencji prasowej po uroczystości przekazania odpowiedzialności za strefę. Generał zaznaczył jednak, że dywizja otwarta jest na wszystkie kraje, które chciałyby wejść w jej skład. Przeczytaj również wywiad z generałem Andrzejem Tyszkiewiczem Nie było zamachu na polskich dziennikarzy Płk. Adam Stasiński z biura prasy i informacji MON zdementował doniesienia agencyjne o rzekomym zamachu na polskich dziennikarzy jadących dzisiaj na uroczystość przejęcia przez Polskę strefy stabilizacyjnej. - Samochód eskortujący polskich dziennikarzy (...) najechał na minę. Ranny w nogę został amerykański żołnierz. Dziennikarzom nic się nie stało i bezpiecznie dotarli na miejsce uroczystości - powiedział Stasiński. Dodał, że eskortowanych było kilku polskich dziennikarzy, m.in. z Gazety Wyborczej i telewizyjnych Wiadomości.