Główna Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu zarzuca Michaelowi Karkociowi, że jako dowódca kompanii Ukraińskiego Legionu Samoobrony w lipcu 1944 roku przeprowadził pacyfikację wsi Chłaniów na Lubelszczyźnie. Zginęły tam 44 osoby, w tym kobiety i dzieci. Później jednostka Michaela Karkocia wraz z Niemcami brała udział w tłumieniu Powstania Warszawskiego. Michael Karkoć od ponad 60 lat mieszka w Minneapolis, gdzie był działaczem lokalnej społeczności ukraińskiej. Jego syn zaprzecza zarzutom wobec ojca, twierdząc, że zostały sfabrykowane. W wydanych w 1995 roku pamiętnikach w języku ukraińskim, Michael Karkoć przyznał jednak, że zwrócił się do Niemców o utworzenie Ukraińskiego Legionu Samoobrony, który później został wcielony do kolaboranckiej dywizji Waffen-SS "Galizien". Ciemną przeszłość Karkocia ujawniła w 2013 roku agencja Associated Press. Tożsamość Ukraińca potwierdziła polska prokuratura, która znalazła świadków jego okrucieństw. W marcu Główna Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu ogłosiła, że wystąpi o jego ekstradycję. W ramach przygotowania tego wniosku Prokuratura Krajowa poprosiła amerykański Departament Sprawiedliwości o przeprowadzenie badań lekarskich Michaela Karkocia. Ich celem jest "ustalenie stanu zdrowia podejrzanego i stwierdzenie możliwości jego udziału w toczącym się w Polsce postępowaniu karnym". Tego rodzaju pomoc prawną przewiduje polsko-amerykańska umowa o ekstradycji. W tej chwili nie wiadomo, kiedy polska prokuratura otrzyma odpowiedź od Amerykanów. Rzecznik Departamentu Sprawiedliwości Peter Carr powiedział Polskiemu Radiu, że władze USA z zasady nie komentują postępowań związanych z ekstradycją. Międzynarodowa organizacja żydowska Centrum Szymona Wiesenthala poparła starania polskich władz o postawienie przed sądem Michaela Karkocia. Przedstawiciel Centrum Aaron Breitbart powiedział Polskiemu Radiu, że osoby oskarżone o zbrodnie wojenne powinny stawać przed sądem nawet jeśli - tak jak Karkoć - są w podeszłym wieku. "W ten sposób pokazujemy, że jeśli ktoś popełnia okropne zbrodnie, to będzie poszukiwany niezależnie od tego, jak wiele lat upłynie i jak daleko ucieknie. Dlatego musimy ścigać nazistowskich zbrodniarzy wojennych" - powiedział Aaron Breitbart, który reprezentuje główny oddział Centrum Szymona Wiesenthala w Los Angeles. Breitbart odniósł się też do argumentów syna Karkocia, który twierdzi, że jego ojciec jest ciężko chory na Alzheimera. "Należy takie osoby stawiać przed wymiarem sprawiedliwości i sąd powinien zdecydować, co robić. Jednak pozostawianie takich osób w spokoju jest bardzo złym przesłaniem" - dodał Breitbart podkreślając, że w przypadku zbrodni wojennych nie ma mowy o przedawnieniu. Przedstawiciel Centrum Szymona Wiesenthala dodał, że jeśli władze dysponują dowodami na zbrodnie popełnione przez jakąś osobę, to ich obowiązkiem jest postawienie jej w stan oskarżenia.